Zbigniew Banet w STREFIE WYWIADU: szczęście do trenerów i wychowawców
Sezon zimowy zbliża się do końca. U jego zwieńczenia rozmawiamy ze Zbigniewem Banetem, prezesem Ludowego Klubu Sportowego Klimczok Bystra, który także tej zimy może pochwalić się istotnymi osiągnięciami sportowymi.
SportoweBeskidy.pl: Przeszło 30 lat pełni pan funkcję prezesa LKS Klimczok Bystra. Jakie osiągnięcia w tym okresie uważa pan za najbardziej wartościowe? Zbigniew Banet: Muszę powiedzieć przede wszystkim o sukcesach sportowych. Równorzędnie wartościowe, bo trudno rozstrzygać, które osiągnięcia mają większa wartość, jest zakwalifikowanie się trójki naszych wychowanków na Igrzyska Olimpijskie do Soczi – Agnieszki Szymańczak i Pawła Klisza w biegach narciarskich i Łukasza Kruczka jako trenera skoków narciarskich naszej kadry. Te równorzędne sukcesy to jeszcze otrzymanie przez Łukasza Kruczka tytułu trenera roku w plebiscycie organizowanym przez Przegląd Sportowy i Telewizję Polską czy wcześniejszy wyczyn Jakuba Wolnego, który jako pierwszy zawodnik na świecie został mistrzem świata indywidualnym i drużynowym w gronie juniorów. Powiedziałem mu, że ciąży na nim odpowiedzialność, bo od mistrza świata wymaga się znacznie więcej. I podczas Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży na skoczni w Wiśle zdobył złoty medal, potwierdzając prymat w Polsce. Sporo dobrego dla naszego klubu zrobiła podczas swojej kariery biegaczka Beata Szymańczak, która dziś pracuje przy kadrze młodzieżowej w biegach narciarskich. W następnej kolejności wspomnę o Bartłomieju Kłusku, który na Uniwersjadzie w grudniu 2013 roku zdobył tytuł mistrza świata w drużynie. Indywidualnie zajął 6. miejsce, ale po pierwszej serii był akademickim mistrzem. Zwycięstwo z rąk wypuścił, o ile można tak powiedzieć, bo wszyscy obserwatorzy konkursu podkreślali, że miał wyjątkowo trudne warunki, w których nie dało się dobrze skoczyć. Zanotowaliśmy na przestrzeni lat wzrost poziomu grupy biegów narciarskich w kategorii juniorskiej, poprzez zdobycie medali podczas spotkań Uczniowskich Klubów Sportowych czy Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży. Następuje więc wyraźny progres poziomu sportowego, co na pewno nas cieszy. Na drugiej szali stawiam dramatyczny wypadek naszego młodego skoczka Szymona Olka na skoczni w Zakopanem. Obecnie młody zawodnik znajduje się na leczeniu w Szpitalu w Krakowie, które jest długotrwałym procesem.
SportoweBeskidy.pl: Wspomniał pan o wydarzeniach nam współczesnych. A lata wcześniejsze za czasów pełnienia przez pana funkcji prezesa? Z.B.: Klub miał wcześniej czterech olimpijczyków – Józefa Przybyłę, obecnego na dwóch olimpiadach – w Innsbrucku i Grenoble, Irenę Piela, tragicznie zmarłą w wypadku w wieku 24 lat, która startowała w biegach narciarskich w Innsbrucku. Saneczkarz Wojciech Kubik brał udział w olimpiadzie w Japonii, w Sapporo. No i Łukasz Kruczek, który wystartował jako skoczek w Nagano i Salt Lake City. Teraz właściwie była to jego piąta olimpiada, bo wcześniej był asystentem trenerów Heinza Kuttina i Hannu Lepistoe. Każdego roku mieliśmy niejednokrotnie i po kilkanaście medali w imprezach centralnych we wszystkich kategoriach wiekowych. W sezonie 2012/2013 mieliśmy łącznie aż 27 medali w biegach narciarskich, skokach narciarskich i kombinacji norweskiej. Godne zauważenia jest to, że mamy w naszym klubie zawodników z międzynarodową klasą mistrzowską. Dopracowaliśmy się przez lata szkoły nauczania dyscyplin narciarstwa klasycznego, prowadzącej zawodnika od umiejętności „zerowych” aż po klasę najwyższą. Ten proces trwa około 12 lat. Konieczna jest wytrwałość, cierpliwość, pracowitość, tak zawodników, jak i trenerów oraz działaczy. Jest to w naszym klubie uwarunkowane pewnymi sprawdzonymi zasadami, które prowadzą jak widać do wartościowych osiągnięć.
SportoweBeskidy.pl: Liczne grono osób pracuje więc na te sukcesy... Z.B.: Mieliśmy i mamy szczęście do osób, które zajmowały się i zajmują także aktualnie trenowaniem dzieci. Trzeba posiadać obok wiedzy i umiejętności oraz doświadczenia w zakresie nauczania techniki biegów czy skoków, cechy związane z edukacją i wychowaniem młodych ludzi. To sobie niezmiernie cenię. W trudnych warunkach, skomercjonalizowanych czasach, kiepskich warunkach klubowych pod względem materialnym, nie stawiają oni wygórowanych warunków i wykonują swoje obowiązki. Pieniądze dla tych pasjonatów mają drugorzędne znaczenie. Dziś bez tego emocjonalnego zaangażowania nie da się zbyt wiele osiągnąć. Pod względem moralnym także nie mam zastrzeżeń. Rodzice swoje dzieci powierzają nam z pełnym zaufaniem. A to niezwykle cenna rzecz.
SportoweBeskidy.pl: A obecna sytuacja klubu? Widać większe zainteresowanie? Z.B.: Cóż, świat składa się z optymistów i pesymistów. Ci pierwsi wynaleźli samolot, drudzy – spadochron. Szklanka zawsze jest albo do połowy pusta, albo też do połowy pełna. I takie podejście obustronne jest potrzebne. Na przestrzeni 30 lat, nawet przy zmianie ustroju, mogę stwierdzić, że opiekuńczość państwa w stosunku do sportu była zauważalna. Dziś jako klub korzystamy z różnych programów dofinansowań. Trzeba podziękować samorządom – wojewódzkim, powiatowym, gminnym, że znajdują zrozumienie na potrzeby klubów sportowych. Otrzymujemy pieniądze, które zapewniają bieżącą działalność i... stagnację. Na rozwój przydałoby się środków więcej. Największą bolączką dla nas jest brak bezpiecznego transportu. Potrzebowalibyśmy dwa dobrej jakości busy dla sekcji biegów i skoków narciarskich. Wśród trenerów mamy osoby z wyższym wykształceniem, które starają się o podnoszenie swoich kwalifikacji i prawdopodobnie spodziewamy się większego zainteresowania zimowymi dyscyplinami sportu. A to powoduje konieczność zatrudnienia dodatkowych trenerów. Obecnie mamy pod naszą opieką w klubie około 50 zawodników. Czy jest era Małysza, Stocha czy Kowalczyk? Taką korelację zauważa się, zwłaszcza w początkach dobrych skoków Adama Małysza, ale teraz mamy do czynienia z pewnym przyzwyczajeniem, że i tak mamy kogoś w światowej czołówce.
SportoweBeskidy.pl: Wspomniał pan o rozwoju... Z.B.: W dalszych planach przewidujemy wybudowanie skoczni K-50 w Bystrej, obok funkcjonujących już HS-19 i HS-31. Prowadziłoby to do stworzenia kompleksu trzech skoczni. W przypadku posiadania środków tym moglibyśmy się zająć. Mamy dobrą bazę – budynek klubowy i jako jedyny klub w Polsce jesteśmy właścicielem skoczni. Gmina dysponuje natomiast trasą biegową na Magurce Wilkowickiej z homologacją FIS i pełnym zapleczem, na której rozgrywane są jesienią i zimą zawody „Śladami Arcyksiężnej Marii Teresy Habsburg”. Trasa ta wygrała w konkursie na siedem cudów funduszy europejskich w kategorii turystyka aktywna, spośród 74 projektów w całej Polsce! Na terenie Wilkowic i Bystrej, przy tutejszych gimnazjach, powstały nowoczesne hale sportowe, które mają pełne zaplecze sanitarne i szatniowe z siłowniami. To także baza dla nas, bo możemy nieodpłatnie korzystać z tych obiektów. Są jeszcze orliki na terenie gminy i boisko trawiaste. Gmina przeznacza spore środki na sport. Zaplecze jest więc wystarczające i naszą odpowiedzią na stworzone warunki jest usilne staranie o podnoszenie poziomu sportowego i dokładanie kolejnych nazwisk do panteonu olimpijczyków. Co jest specyfiką gminy – posiada aż 17 olimpijczyków. To naprawdę bogaty region pod względem sportowym, także – co nas cieszy – przy naszym udziale.
SportoweBeskidy.pl: Dziękuję za rozmowę. Z.B.: Dziękuję.