
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Zderzenie z rzeczywistością
Bory Pietrzykowice żywiecką A-klasę wygrały w "cuglach". Toteż do premierowego występku na poziomie "okręgówki" piłkarze tej drużyny przystępowali optymistycznie nastawieni. Rzeczywistość okazała się jednak okrutna.
Kto wie jak zakończyłaby się dzisiejsza konfrontacja w Pietrzykowicach, gdyby gospodarze prezentowali równie imponującą skuteczność, co przyjezdni. Tak jednak nie było, więc trzy punkty pojechały do Żywca. Ale od początku.
Krzysztof Bąk, który pod nieobecność Seweryna Kośca sam zasiadł dziś na ławce trenerskiej Górala, ręce ku górze w geście radości mógł wznieść po raz pierwszy w 20. minucie. Wiktor Urbańczyk nie miał wątpliwości, że Michał Socha ręką zagrywał futbolówkę w polu karnym. Pewnym egzekutorem podyktowanej "jedenastki" okazał się być Grzegorz Szymoński, który wiedział już, że ten dzień może należeć do niego. Minęło 10. minut a żywczanie prowadzili już 0:2. Tym razem Rafała Prochownika pokonał perfekcyjnie główkujący Grzegorz Jodłowiec. Przed przerwą podopieczni Tomasza Fijaka mogli złapać kontakt z faworytem. Znakomitą oceną sytuacji popisał się jednak Mateusz Biegun, który z linii wybił piłkę posłaną przez Sochę.
Zmotywowany na drugie 45. minut beniaminek kilkakrotnie szukał magicznej receptury na pokonanie Miłosza Michalskiego. Najbliższy szczęścia był Robert Motyka, który jednak będąc w polu karnym fatalnie spudłował. A że niewykorzystane sytuacje mścić się lubią, to... Prochownika po dwakroć tego dnia pokonał jeszcze Szymoński kompletując równocześnie hattricka. W końcówce spotkanie pietrzykowian stać było na bramkę honorową. Faulowanego Gabriela Duraja strzałem z "wapna" pomścił jego brat - Paweł. - Przegrywamy na inaugurację ligi wysoko. Na taką porażkę na pewno jednak nie zasłużyliśmy, wynik nie jest adekwatny do gry. Góral to jeden z kandydatów do awansu, a my na jego tle zaprezentowaliśmy się dobrze, piłkarsko byliśmy równorzędni. Skutecznością dziś jednak nie grzeszyliśmy - kiwał głową po meczu trener Fijak.
Tym samym Góral potwierdził wysokie aspiracje, jakie ma w tym sezonie. Bory? Beniaminek ma jeszcze sporo czasu, by zdołać okrzepnąć w PROFI CREDIT Bielskiej Lidze Okręgowej. Wbrew pozorom - jest na dobrej drodze ku temu.
Krzysztof Bąk, który pod nieobecność Seweryna Kośca sam zasiadł dziś na ławce trenerskiej Górala, ręce ku górze w geście radości mógł wznieść po raz pierwszy w 20. minucie. Wiktor Urbańczyk nie miał wątpliwości, że Michał Socha ręką zagrywał futbolówkę w polu karnym. Pewnym egzekutorem podyktowanej "jedenastki" okazał się być Grzegorz Szymoński, który wiedział już, że ten dzień może należeć do niego. Minęło 10. minut a żywczanie prowadzili już 0:2. Tym razem Rafała Prochownika pokonał perfekcyjnie główkujący Grzegorz Jodłowiec. Przed przerwą podopieczni Tomasza Fijaka mogli złapać kontakt z faworytem. Znakomitą oceną sytuacji popisał się jednak Mateusz Biegun, który z linii wybił piłkę posłaną przez Sochę.
Zmotywowany na drugie 45. minut beniaminek kilkakrotnie szukał magicznej receptury na pokonanie Miłosza Michalskiego. Najbliższy szczęścia był Robert Motyka, który jednak będąc w polu karnym fatalnie spudłował. A że niewykorzystane sytuacje mścić się lubią, to... Prochownika po dwakroć tego dnia pokonał jeszcze Szymoński kompletując równocześnie hattricka. W końcówce spotkanie pietrzykowian stać było na bramkę honorową. Faulowanego Gabriela Duraja strzałem z "wapna" pomścił jego brat - Paweł. - Przegrywamy na inaugurację ligi wysoko. Na taką porażkę na pewno jednak nie zasłużyliśmy, wynik nie jest adekwatny do gry. Góral to jeden z kandydatów do awansu, a my na jego tle zaprezentowaliśmy się dobrze, piłkarsko byliśmy równorzędni. Skutecznością dziś jednak nie grzeszyliśmy - kiwał głową po meczu trener Fijak.
Tym samym Góral potwierdził wysokie aspiracje, jakie ma w tym sezonie. Bory? Beniaminek ma jeszcze sporo czasu, by zdołać okrzepnąć w PROFI CREDIT Bielskiej Lidze Okręgowej. Wbrew pozorom - jest na dobrej drodze ku temu.