Zimny prysznic i pokaz mocy
Odmienne nastroje towarzyszyły ekipom z Zabrzega i Radziechów po ich bezpośrednim starciu sparingowym.
Jeden zespół wystąpił w Zabrzegu w roli oprawcy, drugi musiał godzić się z kolejnymi niepowodzeniami „w tyłach”. Wśród gospodarzy więc pojawił się pewien rodzaj niepokoju w kontekście zbliżającego się sezonu. Strzały Dmytro Imanhulova w premierowej odsłonie były jedynymi przejawami ofensywnych zapędów Sokoła. – Zaliczyliśmy coś w rodzaju zimnego prysznica przed ligą. Z każdą upływającą minutą przeciwnik był wyraźnie lepszy. U nas wraz ze zmianami spadała jakość gry – mówi Daniel Bąk, szkoleniowiec miejscowych, którzy od „Fiodorów” przyjęli aż 5 ciosów.
Radziechowianie ton kontrolnej batalii nadawali od jej startu. Z początku szwankowała ich skuteczność, toteż przerwa nastąpiła przy nikłej zaliczce GKS-u. Dawid Grabski uwijał się, jak w ukropie parując uderzenia Tomasza Janika i Patryka Pawlusa, ale poprawka autorstwa Mateusza Janika z bliskiej odległości wątpliwości nie pozostawiła żadnych. Na następną zdobycz przyszło czekać gościom do 68. minuty. Po dryblingu Pawlusa w „16” futbolówka trafiła jednego z piłkarzy Sokoła w rękę. Rzut karny M. Janika zainicjował kanonadę zespołu z Radziechów. Po rzucie rożnym Pawlusa hat-tricka skompletował M. Janik, za moment Karol Kubieniec wygrał pojedynek z przeciwnikiem i w sytuacji sam na sam pokonał golkipera. Wreszcie w 81. minucie fenomenalną „solówkę” trafieniem zwieńczył Pawlus.