Zanim Skałka na własnym boisku objęła dwubramkowe prowadzenie, to goście sprawiali lepsze wrażenie. – Rozpoczęliśmy ten mecz źle, przeciwnik przez pierwsze kilkanaście minut przeważał. Potem rozkręciliśmy się, zaczęliśmy stwarzać sytuacje i zdobyliśmy dwie bramki. Szkoda straconego przed przerwą gola, rywal wykorzystał nieporozumienie bramkarza i stopera. Leśna złapała kontakt i wiatr w żagle, ruszyła na nas dość mocno – skomentował przebieg pierwszej połowy szkoleniowiec ekipy z Żabnicy Adam Śliwa
 
Po zmianie stron nic szczególnego się nie wydarzyło. Przeważający zespół z Leśnej nie doprowadził do wyrównania, nie powiększył swojego skromnego dorobku. Z dwoma punktami na koncie zamyka ligowa tabelę. – Nie mógł wystąpić w tym meczu chory Szymon Kowalczyk, który kieruje naszą obroną. Jego brak był widoczny. Popełniliśmy dwa kardynalne błędy i przegrywaliśmy 0:2. Po zmianie stron graliśmy na połowie przeciwnika, który nastawił się na kontrataki. Zabrakło nam trochę szczęścia, bo piłka lądowała na słupku i poprzeczce. Skałka wykorzystała atut swojego specyficznego boiska. Odczuwam niedosyt, ponieważ zasłużyliśmy na jeden punkt – ocenił Dariusz Kozieł, który niedawno rozpoczął pracę z zespołem z Leśnej.