W nieco ponad 10 minut piłkarze Czarnych-Górala stracili w Raciborzu ciężko wywalczony dorobek z pierwszej połowy meczu z Unią.

spojnia_goral O niełatwej przeprawie Górali w tym meczu wiadomo już było po pierwszych pięciu minutach. Wtedy to właśnie Rafał Prochownik po raz pierwszy tego popołudnia musiał wyciągać piłkę z siatki. Podrażniona drużyna gości, która – pisząc kolokwialnie – najwidoczniej długo „wysiadała z busa” odpowiedziała w 22. minucie. Po prostopadłym zagraniu Radosława Michalskiego piłkę do siatki Unii posłał niezawodny Grzegorz Szymoński. Do przerwy zobaczyliśmy jeszcze jedną bramkę. Autorem trafiania... Szymoński, który kolejny raz udowodnił, że jest snajperem o nieprzeciętnych umiejętnościach. Tym razem po zagraniu Macieja Łąckiego. A jeżeli już o Łąckim wspominamy, to należy przywołać jego dwie znakomite, lecz niewykorzystane sytuacje do zdobycia gola. Wpierw przegrał pojedynek sam na sam, a następnie obił poprzeczkę „świątyni” Przemysława Cieślara.

Po zmianie stron zaatakowali miejscowi i na efekty długo czekać nie trzeba było. Już w 65. minucie Unia... prowadziła 3:2. Po kwadransie drugiej połowy Łukasz Bawoł, Prochownika pokonał dwukrotnie. Przy obu golach były golkiper Koszarawy Żywiec nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Chwilę później jeszcze jedno trafienie dorzucił Robert Dominik. Pewnie broniący wyniku raciborzanie finalny cios żywczanom zadali w doliczonym czasie gry. Ostatnie słowo, choć mało znaczące tego dnia, należało do ekipy z Tetmajera. Po uderzeniu z rzutu karnego hat-tricka zanotował Szymoński. To rzadkość, by takie indywidualne osiągnięcie nie wystarczyło nawet do zdobycia jednego „oczka”...

– Porażkę biorę na siebie. Źle dobrałem skład na to spotkanie. Niestety, ale ponownie bardzo słabo zagraliśmy w defensywie. Ciężko już nawet drążyć ten temat, bo ponownie musiałbym mówić o indywidualnych błędach. W mojej drużynie było widać przemęczenie. Graliśmy w niedzielę bardzo wymagające spotkanie, Unia w sobotę. Miała zatem jeden dzień więcej wypoczynku. Tym usprawiedliwiać porażki jednak nie mogę – mówi „na gorąco” po meczu Piotr Jaroszek, opiekun Czarnych-Górala.

Unia Racibórz – Czarni-Góral Żywiec 5:3 (1:2) 1:0 Grzesik (4’) 1:1 Szymoński (22’) 1:2 Szymoński (43’) 2:2 Bawoł (55’) 3:2 Bawoł (58’) 4:2 Dominik (65’) 5:2 Góral (90+1') 5:3 Szymoński (90+3, z rzutu karnego)

Czarni-Góral: Prochownik – Klimek, Małysiak, Jaroszek, Białas, Borak (80’ Adamek), Łącki, Michalski (63’ Sierota), Motyka (63’ Osmałek), P.Miodoński (67’ Michulec), Szymoński Trener: Jaroszek