Były obiecujące aspiracje, ciekawy i perspektywiczny zespół, ale także klubowi działacze, którzy wykazywali wolę długofalowej współpracy. Wszystko to poszło w niepamięć wraz z nieoczekiwaną trenerską rezygnacją? – Nie ująłbym tego w ten sposób, bo sporo rzeczy wciąż pozostaje aktualnych. Victoria ma super zespół, z którym można przy odpowiednim podejściu osiągać bardzo dobre wyniki – mówi nam Dariusz Kłoda, były już szkoleniowiec ekipy z Hażlacha. – Poprzedni sezon zakończyliśmy na podium, teraz zostawiam zespół tuż za nim, w tym za duetem, który jest poza zasięgiem a-klasowej reszty drużyn. Opuszczam więc Victorię z podniesionym czołem – dopowiada.
 



Co legło u podstaw tak radykalnej decyzji trenera w trakcie bieżącej rundy wiosennej? – Moje zdanie jest takie, że jedna strona nie wywiązała się z ustaleń, które zostały poczynione w okresie zimowym. Pracowało z nami kilku zdolnych juniorów i mieli oni być do mojej dyspozycji na a-klasowe spotkania. Co mecz był jednak z tym właściwie problem. A szkoda, bo tym chłopakom należy się w miejsce w „jedynce” Victorii, co pokazali właśnie w Kończycach Małych, bo walnie przyczynili się do wygranej na trudnym terenie – opowiada Kłoda.