Drużyny aspirujące do walki o czołowe lokaty w bielskiej „okręgówce” rywalizowały o punkty w Ustroniu. Zawodnicy miejscowej Kuźni oraz czechowickiego MRKS kibicom dostarczyli sporo emocji. Kuznia Ustron zwyciestwo

Premierowa odsłona meczu przebiegała pod dyktando Kuźni. Czechowiczanie na pierwszą połowę nie „dojechali”. Już w 4. minucie w kuriozalnych okolicznościach gospodarzy na prowadzenie wyprowadził Dawid Kocot, który wykorzystał koszmarny błąd Romaina Bazina. Golkipera próbując kopnąć futbolówkę zagraną przez Tomasza Jonkisza niemal się przewrócił. Kocot z bliska skierował ją do celu. Warto wspomnieć, że bramkę dla gospodarzy poprzedziła jedyna warta odnotowania przed przerwą akcja przyjezdnych. Grzegorz Sztorc będą oko w oko z Damianem Krzywdą uderzył obok słupka. Podopieczni Mateusza Żebrowskiego po szybko zdobytej bramce mogli przeciwnika dobić, ale nie wykorzystali kilku dogodnych okazji. Oczekiwany skutek przyniósł dopiero kontratak z 44. minuty. Szarżującego w polu Adriana Sikorę faulował jeden z obrońców. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Kocot, nie pomylił się.

Druga odsłona przyniosła zmianę obrazu gry. W przerwie trener Michał Gazda zdołał odmienić swój zespół. MRKS rzucił się do odrabiania strat. Już pierwsza akcja mogła i powinna zakończyć się trafieniem kontaktowym. Świetne podanie autorstwa Michała Adamusa zostało jednak zmarnowane. Zbigniew Kupczok mając przed sobą pustą bramkę trafił bowiem w poprzeczkę. Co się jednak odwlecze, to... W 55. minucie rzut z rzutu wolnego uderzył Błażej Adamiec. Piłka wobec niepewnej interwencji Krzywdy zatrzepotała w siatce. Ten sam zawodnik w 68. minucie wyrównał stan meczu. MRKS wyprowadził skuteczny kontratak, asystę zaliczył w tej sytuacji Adamus. Gospodarze na niekorzystny obrót boiskowych wydarzeń zareagowali pozytywnie. Na kwadrans przed końcem meczu Tomasz Jaworski uderzeniem głową zapewnił swojej drużynie trzy punkty. Wcześniej Sikora będąc sam na sam z Bazinem trafił w słupek.

Pomeczowe wypowiedzi: Michał Gazda (MRKS): Na pierwszą połowę nie wyszliśmy z szatni. Kuźnia przeważała i zasłużenie prowadziła. Odczuwamy niedosyt, bo nie musieliśmy tego meczu przegrać. Druga odsłona należała do nas, ale mecz trwa 90 minut. Jedna dobra połowa w naszym wykonaniu to za mało, żeby myśleć o korzystnym wyniku.

Mateusz Żebrowski (Kuźnia): Szkoda, że przed przerwą strzeliliśmy tylko dwa gole. Przeważaliśmy, spokojnie mogliśmy prowadzić trzema bądź czterema bramkami. Mieliśmy swoje okazje. Rywal nie potrafił nam zagrozić. Prowadzenie i postawa MRKS-u chyba nas uśpiły. Pierwsze 20 minut po przerwie należało do gości. W końcówce dopięliśmy swego. Można powiedzieć, ze los oddał nam to, co zabrał jesienią. W Czechowicach prowadziliśmy 2:1, ale w końcówce straciliśmy dwie bramki i przegraliśmy. 

Kuźnia Ustroń – MRKS Czechowice-Dziedzice 3:2 (2:0) 1:0 Kocot (4') 2:0 Kocot (44', z rzutu karnego) 2:1 Adamiec (55') 2:2 Adamiec (68') 3:2 Jaworski (75')

Kuźnia: Krzywda – Węglarz, Podżorski, Madzia, Krysta (65' Ferfecki), A.Szlajss (72' Zawada), Szymala (85' M.Szlajss), Jaworski, Juroszek (90' Czyż), Kocot, Sikora Trener: Żebrowski

MRKS: Bazin – Miszczak (73' Szal), Jonkisz, Putek, Niemczyk, Wójcikiewicz (5' Kupczok), Adamiec, Adamus, Gąsiorek, Puchała, G.Sztorc Trener: Gazda