2:0, 19:13 i... porażka
Wobec zbliżającego się finiszu rundy zasadniczej ORLEN Ligi starcie bielskich siatkarek we Wrocławiu miało znaczenie szczególne. I mecz niedzielny trudno określić inaczej, jak wyjątkowy...
Chcąc myśleć o korzystnej sytuacji przed fazą play-off bielszczanki musiały z Dolnego Śląska „coś” wywieźć. W pierwszym, bardzo nerwowym secie to przyjezdne radziły sobie lepiej. Choć błędy popełniały to jednak potrafiły odrzucić rywalki od siatki zagrywką i zdobywać ważne punkty blokiem. Po długim zamieszaniu ze sprawdzeniem ustawienia w ekipie Impelu, co miało miejsce po drugiej przerwie technicznej, BKS Aluprof odskoczył po asie Heleny Horki i bloku Doroty Wilk. A dzieła triumfu w secie otwarcia dopełniła skuteczna na lewym skrzydle Heike Beier.
Początek drugiej partii wskazywał na znacznie większą „siłę ognia” wrocławianek w ataku, z brylującą w tym elemencie Katarzyną Konieczną. Skuteczne fragmenty gospodyń długo jednak nie trwały. Gdy zespół z Bielska-Białej prowadził 10:7 po zbiciu „z obejścia” Danijeli Nikić, trener Impelu poprosił o przerwę, dokonał także zmian w składzie swojego zespołu. Tą szczególnie wartościową okazało się wprowadzenie reprezentantki Niemiec, Maren Brinker. Wrocławianki odrobiły pięciopunktową stratę (ze stanu 10:15), ale stanęły z licznikiem przy zagrywce Małgorzaty Lis i niebawem musiały pogodzić się z porażką w secie numer dwa.
Do końcowego sukcesu bielski zespół przybliżył się w fazie otwarcia następnej odsłony prowadząc aż 5:1. Siatkarki Impelu starały się, walczyły, ale własnymi błędami popełnianymi „na potęgę” nie miały prawa dystansu zniwelować. Obowiązkowa przerwa odbyła się przy stanie 16:12 dla BKS-u Aluprof, kilka akcji później bielszczanki dysponowały już znacznie pokaźniejszą zaliczką (19:13). Wówczas przekonaliśmy się o nieobliczalności siatkówki. Miejscowe najpierw z niezwykłą ambicją dogoniły bielską drużynę, a gdy „zaskoczył” im blok na skrzydłach w nieprawdopodobnych okolicznościach przedłużyły mecz.
Set czwarty przebiegał pod znakiem wyrównanej walki. Dopiero tuż przed drugą przerwą techniczną Impelowi udało się na zbudowanie niewielkiej przewagi (16:13). Fragment do końca tej odsłony był najlepszym w wykonaniu obu ekip tego dnia, a o wygranej gospodyń 26:24 zadecydowały szczegóły. Ważne piłki – w tym drugą setową – kończyła Bogumiła Pyziołek, mimo momentami heroicznej postawy bielszczanek w obronie.
W tie-breaka z większą pewnością weszły wrocławskie siatkarki. Znalazło to też odzwierciedlenie w wyniku – 2:0, 6:4 czy 8:5 dla Impelu przy zmianie stron, po serwisowym asie Makare Wilson. Po dotknięciu siatki przez bielszczanki gospodynie prowadziły już 10:6. Trener Mirosław Zawieracz natychmiast zareagował przerwą na żądanie. Gdy drugą z rzędu zagrywkę przyjezdne posłały w aut i przegrywały 9:13 wydawało się, że to koniec rywalizacji, ale kilkadziesiąt sekund wystarczyło do... remisu. Losy w swoje ręce wzięła Konieczna. Jej atak, następnie zagrywka w linię zwieńczyły przedziwną konfrontację, w której ekipa BKS-u Aluprof wypuściła dwa cenne punkty.
Impel Wrocław – BKS Aluprof Bielsko-Biała 3:2 (18:25, 22:25, 25:21, 26:24, 15:13)
BKS Aluprof: Wilk, Horka, Beier, Ciaszkiewicz-Lach, Lis, Nikić, Wojtowicz (libero) oraz Strózik, Szymańska, Łyszkiewicz Trener: Zawieracz