
Piłka nożna - Liga Okręgowa
300 meczów, ponad 100 goli...
W przeszłości idolami młodzieży byli tacy zawodnicy jak: Francesco Totti, Paolo Maldini czy Raúl González. Dziś już niestety coraz rzadziej spotyka się piłkarzy przywiązanych do barw klubowych. Z tego powodu warto docenić osiągnięcie Wojciecha Sadloka, który w miniony weekend rozegrał 300. mecz w Pasjonacie Dankowice.
SportoweBeskidy.pl: Parafrazując klasyka, 300 meczów minęło jak 1 dzień?
Wojciech Sadlok: Tak, jest to wspaniały czas. W barwach Pasjonata zagrałem już 300 spotkań, strzeliłem ponad 100 goli, choć jest to pokłosie głównie mojego II etapu w klubie, ponieważ lata młodzieńcze spędziłem w SMS-ie w Zabrzu i innych klubach. Dopiero kilka lat temu wróciłem do Dankowic i przez ten cały okres poznałem naprawdę fajnych ludzi, którzy zawsze tworzyli świetną atmosferę.
SportoweBeskidy.pl: Debiutowałeś w Pasjonacie w I drużynie w wieku 16 lat. Jak przez ten czas zmieniała się szatnia?
W.S.: Na przestrzeni lat dużo się nie zmieniło. Pasjonat zawsze był klubem, gdzie stawiano na młodzież obok doświadczonych zawodników. Przeszedłem wszystkie okresy w Pasjonacie. Owszem, kiedyś nie było smartfonów, tak łatwego dostępu do Internetu. Jest więcej rzeczy, które rozpraszają, ale młodzież jest podobna.
SportoweBeskidy.pl: Trenerka to zajęcie, które będzie ciebie absorbować po zawieszeniu butów na kołku?
W.S.: Tak. Wiadomo, życie piłkarza nie trwa długo. Chce zostać jednak przy piłce jak najdłużej. Jestem trenerem w Akademii Podbeskidzia, prowadzę swoją szkółkę i taki jest też mój plan na nadchodzące lata.
SportoweBeskidy.pl: Warto również wspomnieć, iż też jesteś działaczem klubu z Dankowic. Andrzej Sadlok nie ukrywa, że cieszy go fakt posiadania naturalnego następcy, gdyż jak sam stwierdził w jednym z wywiadów: "powoli muszę już przygotowywać się do przekazania pałeczki".
W.S.: Pasjonat Dankowice kojarzy się z Andrzejem Sadlokiem. Na razie nie myślę o tak dalekiej przyszłości, choć gdzieś tam z tyłu głowy to jest. Zdaję sobie jednak sprawę, że mój tata wysoko postawił poprzeczkę jeżeli chodzi o to, ile zrobił dla klubu i trudno byłoby ją przeskoczyć.

Wojciech Sadlok: Tak, jest to wspaniały czas. W barwach Pasjonata zagrałem już 300 spotkań, strzeliłem ponad 100 goli, choć jest to pokłosie głównie mojego II etapu w klubie, ponieważ lata młodzieńcze spędziłem w SMS-ie w Zabrzu i innych klubach. Dopiero kilka lat temu wróciłem do Dankowic i przez ten cały okres poznałem naprawdę fajnych ludzi, którzy zawsze tworzyli świetną atmosferę.
SportoweBeskidy.pl: Jubileusz chyba trochę popsuł przegrany mecz z LKS-em Bestwina...
W.S.: I tak, i nie. Z przebiegu spotkania nie zasłużyliśmy na porażkę. Mecze derbowe rządzą się swoimi prawami. Lekki niedosyt jednak jest.
W.S.: I tak, i nie. Z przebiegu spotkania nie zasłużyliśmy na porażkę. Mecze derbowe rządzą się swoimi prawami. Lekki niedosyt jednak jest.
SportoweBeskidy.pl: Debiutowałeś w Pasjonacie w I drużynie w wieku 16 lat. Jak przez ten czas zmieniała się szatnia?
W.S.: Na przestrzeni lat dużo się nie zmieniło. Pasjonat zawsze był klubem, gdzie stawiano na młodzież obok doświadczonych zawodników. Przeszedłem wszystkie okresy w Pasjonacie. Owszem, kiedyś nie było smartfonów, tak łatwego dostępu do Internetu. Jest więcej rzeczy, które rozpraszają, ale młodzież jest podobna.
SportoweBeskidy.pl: Jak oceniasz swoją karierę piłkarską? Uważasz, że osiągnąłeś "maksa" czy jest jakiś niedosyt?
W.S.: Jeśli chodzi o moją przygodę z piłką nożną to niczego nie żałuję. Tutaj, w Pasjonacie, poznałem mnóstwo wspaniałych ludzi. Zarząd, na czele z moim tatą, daje nam świetne warunki do pielęgnowania tej pasji. Uważam, że jestem spełniony.
W.S.: Jeśli chodzi o moją przygodę z piłką nożną to niczego nie żałuję. Tutaj, w Pasjonacie, poznałem mnóstwo wspaniałych ludzi. Zarząd, na czele z moim tatą, daje nam świetne warunki do pielęgnowania tej pasji. Uważam, że jestem spełniony.

SportoweBeskidy.pl: Trenerka to zajęcie, które będzie ciebie absorbować po zawieszeniu butów na kołku?
W.S.: Tak. Wiadomo, życie piłkarza nie trwa długo. Chce zostać jednak przy piłce jak najdłużej. Jestem trenerem w Akademii Podbeskidzia, prowadzę swoją szkółkę i taki jest też mój plan na nadchodzące lata.
SportoweBeskidy.pl: Warto również wspomnieć, iż też jesteś działaczem klubu z Dankowic. Andrzej Sadlok nie ukrywa, że cieszy go fakt posiadania naturalnego następcy, gdyż jak sam stwierdził w jednym z wywiadów: "powoli muszę już przygotowywać się do przekazania pałeczki".
W.S.: Pasjonat Dankowice kojarzy się z Andrzejem Sadlokiem. Na razie nie myślę o tak dalekiej przyszłości, choć gdzieś tam z tyłu głowy to jest. Zdaję sobie jednak sprawę, że mój tata wysoko postawił poprzeczkę jeżeli chodzi o to, ile zrobił dla klubu i trudno byłoby ją przeskoczyć.
