
Jak idzie, to idzie
Spójnia Landek kontynuuje passę meczów bez porażki. Dziś drużyna Patryka Pindla zanotowała kolejne ważne trzy punkty w wyjazdowym starciu z Unią Dąbrowa Górnicza.
- Boisko w Dąbrowie Górniczej było w bardzo złym stanie. Mieliśmy trudność, aby grać w piłkę, abyśmy nie dominowali - nie widziałem jeszcze takiej murawy w IV lidze. Nie chcieliśmy więc grać ładnie, tylko skutecznie i to się udało - relacjonuje Patryk Pindel, szkoleniowiec Spójni.
Od początku Spójnia próbowała narzucić rywalowi własną filozofię gry. W 10. minucie Giorgi Merebaszwili groźnie uderzał po tzw. długim rogu. Chwilę później na prowadzenie ekipę z Landeka wyprowadził Bartłomiej Ślosarczyk. Całą akcję zainicjował Igor Macura, następnie Patryk Fabian dobrym podaniem obsłużył Ślosarczyka, a ten z bliskiej odległości wpakował piłkę do siatki. Spójnia jeszcze do przerwy mogła poprawić stan prowadzenia. W 18. minucie Patryk Czader uderzał z dystansu minimalnie nad poprzeczką, centymetrów zabrakło także Merebaszwiliemu.
Po zmianie stron to gospodarze mieli najlepszą okazję, aby doprowadzić do wyrównania. W 51. minucie obili oni "obramowanie" świątyni Spójni. Kto wie, jak wówczas potoczyłyby się losy spotkania... Odstawiając jednak na bok "gdybologię" - Spójnia kontrolowała przebieg spotkania i cierpliwie czekała na swoją szansę. Ta nadeszła w doliczonym czasie gry, gdy Wojciech Pisarek z zimną krwią spuentował "książkowy" kontratak swojej drużyny.