Chwilo trwaj...
W dobrych nastrojach do Lubina udadzą się siatkarze BBTS-u. Nie ma się co dziwić. Bielski zespół po raz ostatni trzy zwycięstwa z rzędu zanotował grając jeszcze w I lidze. Dobrą serią rozpoczął niespodziewany triumf w Gdańsku, następnie bielszczanie wygrali dwa meczu przed własną publicznością – z AZS-em Częstochowa oraz Banimexem Będzin. O podtrzymanie dobrej passy łatwo nie będzie. Drużyna prowadzona przez Piotra Gruszkę w najbliższą sobotę zmierzy się z kolejnym beniaminkiem PlusLigi.
Cuprum Lubin, w przeciwieństwie do Banimexu, spisuje się w nowym towarzystwie dobrze, świadczy o tym szóste miejsce w tabeli i dorobek 43 punktów. O sile zespołu stanowi... zespołowość. Próżno zawodników z Lubina szukać wśród tych, którzy otwierają ligowe statystyki, z jednym wyjątkiem. Dmytro Pashytskyy jest najlepiej blokujący siatkarzem. W drużynie nie brakuje jednak graczy doświadczonych i potrafiących zrobić "różnicę". Środkowy Łukasz Kadziewicz, rozgrywający Grzegorz Łomacz, atakujący Marcel Gromadowski, libero Paweł Rusek, czy grający również na przyjęciu Holender Jeroen Trommel z niejednego siatkarskiego pieca chleb jedli.
BBTS liczy się w walce o miejsca 9-10. Cuprum ma zapewniony udział w fazie play-off, realnie może myśleć o 5. lokacie po fazie zasadniczej. Oba zespoły mają zatem o co grać. W najbliższą sobotę o godzinie 15:00 rozpoczną rywalizację. Pod Dębowcem beniaminek z Lubina wygrał w trzech setach.