Już w 4. minucie piłka po raz pierwszy zatrzepotała w siatce „świątyni” przyjezdnych, bo pięknym solowym rajdem z idealnym wykończeniem popisała się Marta Ponikwia. Ta sama zawodniczka wykorzystała zamieszanie w 8. minucie, podwyższając wynik na 2:0 dla Mitechu. Na tym rozpędzone żywczanki nie poprzestały. Kolejne trafienia, wobec ofensywnej postawy, były kwestią czasu. W 20. i 36. minucie kunsztem snajperskim wykazała się Patrycja Wiśniewska. Wydawało się więc patrząc na przebieg konfrontacji, że jedynie rozmiary triumfu gospodyń są niewiadomą.

Piłkarki z Opola, pozornie znokautowane w premierowych 45. minutach, wolę nawiązania rywalizacji wykazały w 56. minucie. Sposób na Monikę Czulak znalazła Marlena Jaszyk. Niespodziewanie wprowadziło to sporą nerwowość w poczynaniach żywieckiego zespołu. Pomimo niezłych szans – konkretnie strzałów Żanety Zeman czy Katarzyny Wnuk, z którymi radziła sobie bramkarka Unii – nie udało się podwyższyć rezultatu. W kwadransie wieńczącym mecz opolanki podkręciły tempo. W 80. minucie Jaszyk wtórnie fetowała trafienie, a w minucie 83. w konsternację miejscowe wprawiła Magdalena Truszczak. Przy rezultacie 4:3 losy punktowego rozdziału wcale nie były przesądzone, ale podopieczne Agnieszki Spandel zdołały skromne już prowadzenie utrzymać.

Pomeczowe wnioski? Te szybko muszą zostać wyciągnięte, bo zawodniczki Mitechu czeka wymagający, najdłuższy wyjazd i sprawdzian formy w konfrontacji z nieomylnym dotąd u siebie Stilonem Gorzów Wielkopolski.