Spotkanie przedstawicieli pięciu zbuntowanych klubów hokejowych z władzami PZHL doprowadziło do chwilowego zawieszenia broni, jednak żadne pozytywne dla polskiego hokeja decyzje nie zapadły. Aksam Unia

Po spotkaniu w Tychach prezes PZHL Piotr Hałasik był zadowolony. - Kluby wyraziły chęć dołączenia do zawodowej Polskiej Hokej Ligi – poinformował. Jednak do podpisania umów licencyjnych nie doszło i w najbliższej przyszłości nie dojdzie. Oficjalny komunikat klubów precyzuje słowa prezesa PZHL. - Kluby jednoznacznie deklarują wolę przystąpienia do rozgrywek ligi zawodowej, jednakże do czasu wypracowania przez zainteresowane kluby oraz PZHL zasad funkcjonowania ligi zawodowej oraz sposobu jej finansowania, rozgrywki ligowe poprowadzi PZHL na dotychczasowych zasadach – czytamy w komunikacie podpisanym przez przedstawicieli klubów.

Włodarzy drużyn szybko na ziemię sprowadził prezes PLH, Mariusz Wołosz. - Bardzo cieszy mnie deklaracja klubów odnośnie przystąpienia do rozgrywek ligi zawodowej prowadzonej przez PHL.  Niestety, „zainteresowane kluby” nie mogą wypracować zasad ligi zawodowej wspólnie z PZHL, bo takie zasady już powstały, a następnie zostały zaakceptowane przez najwyższą władzę w polskim hokeju  - Walne Zgromadzenie Polskiego Związku Hokeja na Lodzie. W mojej ocenie, z punktu widzenia prawa, są więc jedynymi, które obowiązują i nie ma możliwości powrotu do prowadzenia rozgrywek ligowych przez PZHL na „dotychczasowych zasadach” - odpowiedział swoim komentarzem na stronie Polskiej Hokej Ligi.

„Dyktatorski ton” Wołosza, jak określił słowa prezesa PLH prezes Unii Oświęcim, Artur Januszyk, ponownie rozwścieczyły działaczy klubów, które chętne były do podjęcia współpracy. Spotkanie, które miało załagodzić konflikt, jeszcze bardziej go rozbudziły. Wojna na komunikaty trwa, a start nowego sezonu hokejowego w Polsce wciąż stoi pod dużym znakiem zapytania.