
Piłka nożna - Liga Okręgowa
6:1 nie powtórzyli...
W kwietniu tego roku, gdy drużyny z Dankowic i Zebrzydowic zmierzyły się na terenie tej pierwszej, rezultat był zgoła sensacyjny. O takim nie mogło być mowy wczoraj.
Goście z Zebrzydowic zawitali na mecz 8. kolejki „okręgówki” w solidnie okrojonym składzie, dość wspomnieć, że trener Grzegorz Sodzawiczny przez 90. minut rywalizacji nie dokonał żadnej zmiany. – Gramy tym, co mamy. Dobrze, że w ogóle się zdołaliśmy zebrać – rozpoczyna szkoleniowiec Spójni, który zadowolony mógł być tylko z premierowej, bezbramkowej części meczu. – Pasjonat miał więcej z gry, ale my wcale źle na jego tle nie wyglądaliśmy. Realizowaliśmy dobrze to, co sobie przed meczem nakreśliliśmy – kontynuuje Sodzawiczny.
Odmiennego obrazu gry przysporzyła druga odsłona, w której gole po trzykroć strzelali dankowiczanie. – Pierwsza bramka była trochę pechowa, bo moment wcześniej sędzia mógł odgwizdać faul na naszym zawodniku. Dostaliśmy dwa „gongi” po strzałach, które rzadko kiedy wychodzą na tym poziomie. Robiliśmy co mogliśmy, ale trudno było się już podnieść. Generalnie przegraliśmy za wysoko w stosunku do tego, jak mecz wyglądał – ocenia trener ekipy z Zebrzydowic, która była bardzo daleka od powtórzenia kwietniowego efektownego skalpu 6:1 odniesionego w Dankowicach.
Odmiennego obrazu gry przysporzyła druga odsłona, w której gole po trzykroć strzelali dankowiczanie. – Pierwsza bramka była trochę pechowa, bo moment wcześniej sędzia mógł odgwizdać faul na naszym zawodniku. Dostaliśmy dwa „gongi” po strzałach, które rzadko kiedy wychodzą na tym poziomie. Robiliśmy co mogliśmy, ale trudno było się już podnieść. Generalnie przegraliśmy za wysoko w stosunku do tego, jak mecz wyglądał – ocenia trener ekipy z Zebrzydowic, która była bardzo daleka od powtórzenia kwietniowego efektownego skalpu 6:1 odniesionego w Dankowicach.