Po zwycięstwie nad Iskrą Pszczyna futboliści z Bestwinki złapali tlen i potrzebną nadzieję na utrzymanie. Dziś drużyna Wojciecha Lisewskiego chciała wykonać kolejny krok w tym kierunku. - Wiedzieliśmy, że musimy wygrać. Chcieliśmy grać ofensywnie. Myślę, że podjęliśmy rękawice i byliśmy solidnym, równorzędnym przeciwnikiem - mówi trener beskidzkiego zespołu. 

 

Do przerwy GTS Bojszowy prowadził 2:1. Pierwsza bramka padła po pięknym uderzeniu z dystansu, druga zaś po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Odnotować jednak należy, że dwukrotnie gospodarze w tych sytuacjach prostestowali - wpierw chodziło o możliwego "spalonego", następnie o faul. Bestwinka złapała kontakt za sprawą Bartosza Adamowicza, który wykorzystał sprytną centrę Maksyma Yedera

 

 

Przyjezdni wywieźli z Bestwinki komplet punktów, aplikując po zmianie stron jeszcze 3 gole. Miejscowi zawodnicy odpowiedzieli tylko raz. W 83. minucie w polu karnym faulowany był Bartosz Prymula, a z 11. metra nie pomylił się Adamowicz. Odnotujmy, że KS miał jeszcze kilka świetnych okazji bramkowych, lecz był nieskuteczny. Z bliska pomylił się Adamowicz, zaś Piotr Wydmański nie wykorzystał sytuacji sam na sam z golkiperem.