Rekord Bielsko Biała - Futsal
A w lidze... po staremu
Futsaliści Rekordu rozgromili w zaległym spotkaniu Statscore Futsal Ekstraklasy ekipę z Lęborka.
Po nieudanym spotkaniu w UEFA Futsal Champions League bielszczanie powrócili na krajowe "podwórko". Podopieczni Andrzeja Szłapy chcieli szybko się zrehabilitować po odpadnięciu z europejskich rozgrywek. Ten cel udało im się spełnić, a motywacja w szeregach mistrza Polski widoczna była już od 1. minuty, kiedy to Rekord objął prowadzenie za sprawą trafienia Alexa Viany, który wykończył akcję Kamila Surmiaka.
W kolejnych fragmentach spotkania gospodarze byli tylko tłem dla zespołu z Bielska-Białej, choć trochę czasu musiało minąć zanim bielszczanie pokusili się o kolejne bramkowe "łupy". W 14. minucie Matheus zaskoczył bramkarza z Lęborka skutecznym, aczkolwiek lekkim uderzeniem. To trafienie "odblokowało" strzelecki potencjał zespołu biało-zielonych. W krótkim odstępie czasu do siatki rywala trafiali: Michał Marek i Jani Korpela. "Rekordziści" schodzili więc na przerwę w dobrych nastrojach przy czterobramkowym prowadzeniu.
To jednak nie satysfakcjonowało mistrza Polski i już kilka sekund po rozpoczęciu drugiej części spotkania Surmiak świetnie spuentował błyskawiczną akcję swojej drużyny. Przewaga Rekordu na parkiecie była druzgocąca. Momentami można było odnieść wrażenie, iż bielszczanie grają z rywalem sklasyfikowanym o 2 ligi niżej. Jedyną bramkę gospodarze zdobyli po trafieniu samobójczym Kamila Hutyry, który notabene kilkanaście sekund później zrehabilitował się trafieniem.
Warto również odnotować, iż kolejne minuty w ekstraklasie zebrał młody bramkarz Rekordu Paweł Mura i jego występ należy ocenić bardzo dobrze, wszak popisał się kilka razy dobrą interwencją, m.in. przy strzale Bonifacio z 30. minuty. Ostatecznie "rekordziści" zaaplikowali swojemu rywalowi aż 10 goli, a wynik spotkania ustalił ten, który rozpoczął "strzelanie", czyli Viana.
W kolejnych fragmentach spotkania gospodarze byli tylko tłem dla zespołu z Bielska-Białej, choć trochę czasu musiało minąć zanim bielszczanie pokusili się o kolejne bramkowe "łupy". W 14. minucie Matheus zaskoczył bramkarza z Lęborka skutecznym, aczkolwiek lekkim uderzeniem. To trafienie "odblokowało" strzelecki potencjał zespołu biało-zielonych. W krótkim odstępie czasu do siatki rywala trafiali: Michał Marek i Jani Korpela. "Rekordziści" schodzili więc na przerwę w dobrych nastrojach przy czterobramkowym prowadzeniu.
To jednak nie satysfakcjonowało mistrza Polski i już kilka sekund po rozpoczęciu drugiej części spotkania Surmiak świetnie spuentował błyskawiczną akcję swojej drużyny. Przewaga Rekordu na parkiecie była druzgocąca. Momentami można było odnieść wrażenie, iż bielszczanie grają z rywalem sklasyfikowanym o 2 ligi niżej. Jedyną bramkę gospodarze zdobyli po trafieniu samobójczym Kamila Hutyry, który notabene kilkanaście sekund później zrehabilitował się trafieniem.
Warto również odnotować, iż kolejne minuty w ekstraklasie zebrał młody bramkarz Rekordu Paweł Mura i jego występ należy ocenić bardzo dobrze, wszak popisał się kilka razy dobrą interwencją, m.in. przy strzale Bonifacio z 30. minuty. Ostatecznie "rekordziści" zaaplikowali swojemu rywalowi aż 10 goli, a wynik spotkania ustalił ten, który rozpoczął "strzelanie", czyli Viana.