Jeszcze zimą wydawać się mogło, że mecz pomiędzy Podhalanką Milówka a Skałką Żabnica będzie bojem o zachowanie ligowego bytu. Dziś o utrzymanie walczy już tylko ja z tych drużyn - Skałka. Podhalanka punktuje na tyle regularnie, że może spokojnie spoglądać wyżej w tabeli. Pokazał to wczorajszy mecz. 

 

Piłkarze prowadzeni przez Piotra Motykę już w 14. minucie objęli prowadzenie po tym, jak... niefortunnie piłkę do własnej siatki skierował Jakub Dziki. Kilkadziesiąt sekund później było już 2:0 - tym razem Dominik Szczotka skapitulował po sprytnym uderzeniu Mikołaja Stasicy. To zapowiadało festiwal strzelecki, który rzeczywiście miał miejsce. 

 

 

Podhalanka do przerwy prowadziła 4:0 - na listę strzelców wpisali się jeszcze P. Motyka oraz Mateusz Kalfas. To jednak nie był koniec. Gospodarze po zmianie stron dorzucili jeszcze 3 gole. W 62. minucie skutecznością wykazał się Patryk Semik, który w tym spotkaniu skompletował "dwupaka". W jego ślady powędrował Stasica. - Nasza dominacja w tym meczu nie podlegała dyskusji - można było słyszeć pod szatną Podhalanki, która ostatecznie zwyciężyła 7:0.