Piłkarze ZET-ki zaskoczyli gospodarzy na samym wstępie. Błąd Adriana Szarego sprawił, że po kilkunastu sekundach dankowiczanie musieli wynik gonić. – Byliśmy w tym jednak bardzo konkretni. Atakowaliśmy z animuszem, a przy meczu, który tak się ułożył wcale to nie było takie oczywiste – podkreśla trener Pasjonata Artur Bieroński.

Z konkretami miejscowi ruszyli w minucie 26. Błażej Cięciel uderzył z rzutu wolnego, golkiper rywala piłkę odbił, a najszybciej dopadł do niej Marcin Wróbel. W 39. minucie strzelec miał udział w przejęciu prowadzenia przez Pasjonata. W kontrze podał do Jakuba Zauchy, który bramkarza tyszan zmusił do kapitulacji. A gdyby z bliska Cięciel uderzył w jednej z sytuacji nieco dokładniej, to położenie gospodarzy podczas przerwy byłoby bardziej komfortowe.

Druga połowa wątpliwości nie pozostawiła, przy czym drużyna z Dankowic goli doczekała się dopiero w końcowym kwadransie starcia. Co działo się wcześniej? Znakomitych szans nie wykorzystali m.in. Zaucha – przegrywający pojedynek z golkiper ZET po uprzednim podaniu Wojciecha Sadloka, i Michał Sewera – posyłającemu piłkę obok słupka w następstwie asysty Wróbla. „Fanty” dające okazałą wygraną 5:1, to indywidualna akcja Adriana Heroka z 76. minuty, przytomne wykończenie Efe Zorkuna po przechwycie w 85. minucie oraz egzekucja Sewery, któremu decydujące podanie wykonał Sadlok.