Chory Tomasz Adamek nie stanie dziś do walki wieczoru podczas gali bokserskiej w Veronie. Gilowiczanin miał zmierzyć się w ważnym pojedynku z Ukraińcem Wiaczesławem Głazkowem.

Adamek tomasz (blog)

Potyczka Tomasza Adamka zaplanowana na sobotę 16 listopada miała przynieść 50. zwycięstwo w zawodowej karierze, jednocześnie przybliżyć „Górala” do walki o mistrzowski tytuł, co pozostaje sportowym celem pięściarza z Gilowic. Kilka dni temu świat obiegła informacja o grypie, z jaką zmaga się bokser. Następnie głos zabrał sam Adamek, który podjął decyzję, iż w takim stanie do ringu nie wyjdzie. – Od kilku dni łapało mnie przeziębienie, ale liczyłem na to, że się wykuruję, bo walki jeszcze nigdy w karierze zawodowej nie odwołałem. Po weekendzie wyglądało, że będzie lepiej, ale już we wtorek, po krótkim tarczowaniu z Rogerem, byłem znowu wieczorem osłabiony. W środę rano nie mogłem wstać z łóżka – opowiada „Góral” z Gilowic. – Wiedziałem, że nie ma sensu wychodzić na ring, mając może 30 procent normalnej siły, zwłaszcza, że mój boks polega na ciągłej zmianie pozycji, zadawaniu mnóstwa ciosów. Nie mogę wyskoczyć na ring odwodniony, na miękkich nogach. Mogę przegrać z lepszym pięściarzem na ringu, nie ma w tym żadnego wstydu. Ale nie przegram przez własną głupotę, dlatego, że zlekceważyłem chorobę. A to by właśnie tak wyglądało. Głazkow by mnie nie traktował ulgowo, bo mam grypę. Byłeś słaby, wyszedłeś na ring i przegrałeś. Koniec tematu – masz porażkę i już się nie liczysz – klaruje podjętą decyzję Tomasz Adamek.

Czekać pozostaje zatem na powrót pięściarza z beskidzkiego regionu do pełni zdrowia i na ring. W tej kwestii więcej wiadomo będzie zapewne już wkrótce.