SportoweBeskidy.pl: Co sprawiło, że zdecydowałeś się podjąć pracę w Podhalance? Jakie za i przeciw rozpatrywałeś, gdy otrzymałeś propozycję prowadzenia druzyny?

Adrian Kopacz: Przed sezonem chciałem przyjść do klubu z „okręgówki”, taki był cel. Chciałem podjąć wyzwanie jako trener drużyny właśnie z takiego poziomu rozgrywkowego. Brałem pod uwagę 2 kryteria. Po pierwsze odległość od mojego miejsca zamieszkania, czyli okolice Zebrzydowic czy Jastrzębia. Po drugie poziom sportowy, które odzwierciedlało przede wszystkim miejsce w tabeli. Wysłałem CV do kilkunastu klubów, kilka z nich odpowiedziało i prowadziliśmy rozmowy. Ostatecznie zdecydowałem się na Podhalankę. Odbyłem z prezesem Dawidem Bukowczanem konkretną, klarowną rozmowę i doszliśmy do porozumienia.

 

SportoweBeskidy.pl: Jakie są twoje pierwsze spostrzeżenie po premierowych treningach? Co powiesz na temat organizacji klubu? Wszystko jest tak, jak sobie wyobrażałeś czy może rzeczywistość okazała się nieco inna?

A.K.: Przede wszystkim poziom zawodników jest niezły, na ligę okręgową nawet bardzo dobry. Rzuciło mi się w oczy to, że wyglądamy dobrze motorycznie, jesteśmy silni fizycznie. Może nie będziemy górować nad rywalami wzrostowo, ale fizycznie jesteśmy na serio mocni. To robi wrażenie. Jeśli chodzi o infrastrukturę i organizację to prezes bardzo dobrze to układa. Jestem tu nowy, nie jestem stąd, więc od razu po przyjściu uważam, że wszystko jest bez zarzutu.

 

SportoweBeskidy.pl: GKS obchodzi w trwającym roku 75-lecie istnienia. Jaki cel postawił przed tobą zarząd na zbliżający się sezon? Czy padło magiczne słowo „awans”?

A.K.: Chcielibyśmy mieć wynik punktowy nie gorszy, niż w zeszłym sezonie. Tak się dogadaliśmy z zarządem. Ze strony prezesa nie padły słowa o awansie.

 

SportoweBeskidy.pl: Kadra zespołu już na początku lipca została wzmocniona zawodnikami, którzy nie są anonimowi na boiskach Żywiecko-Skoczowskiej „okręgówki”. W sparingu testowaliście 2 zawodników. Ile docelowo wzmocnień chcecie dokonać i na jakich pozycjach?

A.K.: Aktualnie w kadrze mamy 18 zawodników. Uważam, że kadra jest stabilna. Jeżeli wszyscy będą trenowali i nie będzie problemów z frekwencją to myślę, że będzie dobrze. Rozglądamy się co prawda za wysokim stoperem, ale jeśli nie uda się nikogo sprowadzić, to nie będzie to ze szkodą dla zespołu.

 

SportoweBeskidy.pl: Każdy z trenerów ma swoich zaufanych zawodników, którzy zazwyczaj przychodzą razem z nim do nowego klubu. Czy do Podhalanki dołączą zawodnicy z Jastrzębia, Świerklan, Pawłowic czy choćby Pszczyny?

A.K.: Był taki temat, chciałem kogoś sprowadzić wartościowych zawodników. Na przeszkodzie stanęła jednak odległość, jaka dzieli wspomniane miejscowości i Milówkę. Aktualnie nie ma takiego tematu, ale może uda się kogoś sprowadzić w przyszłości.

 

SportoweBeskidy.pl: A może pomożesz swojemu nowemu klubowi na boisku jako grający trener?

A.K.: Trochę ponad 8 miesięcy temu przeszedłem operację zerwanych więzadeł krzyżowych i łąkotki. Aktualnie nie jestem w stanie pomóc zespołowi na boisku, ale jeśli za kilka miesięcy okaże się, że będę gotowy do gry i oczywiście będę wnosił do gry zespołu jakąś wartość to nie widzę przeszkód, żeby wchodzić na kilkanaście minut na murawę.

 

SportoweBeskidy.pl: Jak będzie grała Podhalanka pod wodzą trenera Adriana Kopacza?

A.K.: Chcemy dominować nad rywalem, grać poukładanie w defensywie i nie dopuszczać rywala do sytuacji, jednocześnie samemu je tworząc. Chcemy grać agresywny futbol przede wszystkim w obronie, być motorycznie przygotowani, wybiegani i dobrzy w odbiorze.