SportoweBeskidy.pl: Wszyscy obserwatorzy zmagań w skoczowskiej A-klasie zgodnie mówią, że bez ciebie na boisku drużyna lidera ligi bardzo traci na jakości...

Alan Pastuszak:
Nie sądziłem, że aż tak drużyna obniży loty podczas mojej nieobecności. Niestety widać to „gołym okiem”. Po niedzielnym meczu ze Zrywem Bąków mam jednak nieco bardziej optymistyczne podejście. Obserwowałem chłopaków z boku i widziałem walkę oraz zaangażowanie, które dały ostatecznie zwycięstwo. Nadal wierze w ten zespół i mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach będzie odnosić tak potrzebne zwycięstwa.

SportoweBeskidy.pl: Jak wygląda twoja sytuacja zdrowotna?

A.P.:
Z dnia na dzień jest coraz lepiej. Początkowo rokowania w szpitalu były złe... Stwierdzono zerwanie głowy przyśrodkowej mięśnia czworogłowego. Dzień później pojechałem do Gliwic na szczegółowe badania, gdzie okazało się, że na szczęście mięsień jest naderwany. Pierwsze 2 tygodnie były naprawdę ciężkie – masa zastrzyków, zabiegów, nieprzespane noce. Ból był naprawdę solidny. Niebawem będę pracował nad rehabilitacją oraz siłownią, by móc wrócić jak najszybciej do pełnej sprawności oraz kondycji.

SportoweBeskidy.pl: Jesteście liderem, ale widać, że to trudna wiosna. Z czego wynika to, że nie dominujecie tak, jak miało to miejsce jesienią? Rywale nie boją się? A może dodatkowo motywują?

A.P.:
Myślę, że główny problem jest w głowach. Co poniektórzy zawodnicy boją się rywalizacji, do tego dochodzi mała ilość przepracowanych jednostek treningowych w okresie zimowym i liczenie na to, że przyjdą kilka razy na trening tuż przed ligą i będą grać w podstawowym składzie. W głównej mierze właśnie to pokazuje, kto jaki ma charakter oraz szacunek do swoich kolegów oraz trenera. Jeśli ktoś decyduje się podpisać deklarację na sezon w danych barwach, niech wywiąże się z tego do końca.

SportoweBeskidy.pl: Mierzycie niezmiennie w awans? Jest taki wyraźnie nakreślony cel w klubie?

A.P.:
Nie celujemy w żaden awans, tylko chcemy najnormalniej zdobyć mistrza. Prawda jest taka, że naszego klubu nie stać organizacyjnie oraz finansowo na grę na wyższym szczeblu.

SportoweBeskidy.pl: Jeśli „okręgówka” zawita znów do Kończyc Małych chciałbyś w klubie zostać? Jak widzisz swoją piłkarską przyszłość?

A.P.:
Oczywiście chciałbym zostać w klubie przy ewentualnym awansie, lecz nie widzę tego, by klub podołał organizacyjnie. Chodzi mi tutaj choćby o kwestie zdrowotne w razie kontuzji u zawodników. Co do mojej dalszej przygody z piłką? Mam nadzieję, że jeszcze potrwa jak najdłużej. Jestem już po rozmowie z jednym klubem, z którym doszliśmy do porozumienia. Od przyszłego sezonu czeka mnie sporo pracy, by wrócić do formy oraz powalczyć o miejsce w składzie w nowej drużynie.

SportoweBeskidy.pl: Który mecz może być twoim zdaniem kluczowy dla losów mistrzostwa?

A.P.:
Kluczowe będą najprawdopodobniej mecze z innymi ekipami należącymi do czołówki A-klasy – Strażakiem Dębowiec oraz Cukrownikiem Chybie. Po tych spotkaniach powinna wyklarować się sytuacja w tabeli.

SportoweBeskidy.pl: A te teoretycznie łatwiejsze mecze? Czy w ogóle można o takich mówić, zwłaszcza w kluczowej fazie sezonu?

A.P.:
Też będą miały znaczenie, bo punktów zdobyć w nich można przecież tyle samo. Trzeba będzie się sprężyć, mając w pamięci to, co wydarzyło się na inaugurację rundy, gdy zamykająca tabelę drużyna z Rudnika napsuła nam sporo krwi i omal nie urwała punktów.