SportoweBeskidy.pl: Brakuje już piłki nożnej? 
Alan Pastuszak: Oczywiście, że brakuje... Ciężko przestawić się z trybu praca/piłka na tylko pracę. Przyjście do domu ze świadomością, że nie ma treningu czy meczu powoduje często pytanie, co będę robił po pracy. Oczywiście jest więcej czasu dla rodziny i bliskich, gdzie w tym wypadku jest to jedyny plus w tak ciężkim czasie dla wszystkich.
 
SportoweBeskidy.pl: Mimo czasu wolnego od rozgrywek w Puńcowie nie tracicie czasu. Z twojej i Adama Olszara inicjatywy zebraliście środki, aby zakupić najpotrzebniejsze rzeczy do Szpitala Śląskiego w Cieszynie. Skąd narodził się pomysł?
A.P.:
Wpadłem na ten pomysł, gdy przeglądałem portale piłkarskie, gdzie kluby z Ekstraklasy robiły takie zbiórki. Podrzuciłem pomysł chłopakom z drużyny i dostałem dużo wiadomości popierające tę inicjatywę. Napisałem do Adama i Tomka Olszara, którzy pomogli mi w dostarczeniu  zakupionych rzeczy i tak to się rozkręciło.
 
SportoweBeskidy.pl: Ile trwała ta zbiórka i jaki był jej efekt?
A.P.: Zbiórka  trwała krótko, zaledwie 3 dni. Nie tylko zebrałem środki od piłkarzy, ale również od działaczy klubu. Efektem zbiórki był zakup: 500 szt. napojów izotonicznych, maseczek, rękawiczek oraz płynów do dezynfekcji.
 
SportoweBeskidy.pl: A jaki był odzew waszej akcji? Choćby u personelu medycznego w cieszyńskim szpitalu. 
A.P.: Gdy środki dotarły do szpitala personel był miło zaskoczony naszą inicjatywą i powiedzieli, że na tę chwilę każda rzecz jest na wagę złota.


 
SportoweBeskidy.pl: Uważasz, że takich przedsięwzięć powinno być więcej?
A.P.:
 Uważam, że każdy z nas, jeżeli jest w stanie pomóc to powinien to zrobić. Całe środowisko piłkarskie jest uziemione, wszyscy czekają na, pierwszy gwizdek. Trzeba służbą, choć trochę pomóc, aby się skończyła kwarantanna oraz moglibyśmy wszyscy wrócić do normalnego życia. 

SportoweBeskidy.pl: Co daje większą radość: świadomość, że zrobiło się coś dobrego dla innych czy strzelona bramka?
A.P.:
 Priorytet to oczywiście pomoc charytatywna, ponieważ nasze życie jest na pierwszym miejscu. Co do strzelonej  bramki, na tę radość będzie trzeba poczekać, nie wiadomo jak długo. Jest to też uzależnione od ludzi walczących z koronawirusem na pierwszej linii frontu.
 
SportoweBeskidy.pl: Planujecie jeszcze jakieś akcje charytatywne w tym trudnym czasie?
A.P.: Zobaczymy, co czas pokaże. Jeżeli – odpukać – będzie coraz gorzej nie wykluczamy, że ponownie powstanie zbiórka.
 
SportoweBeskidy.pl: Wierzysz, że uda wam się wrócić w tym sezonie na boisko? 
A.P.:
Moim zdaniem szanse są niestety nikłe. Nikt nie wie, jak długo to wszystko potrwa, żadna drużyna nie może trenować oraz nie może się przygotować do pierwszego meczu, który nie wiadomo kiedy nastąpi...
 
SportoweBeskidy.pl: W przypadku zakończenia sezonu i respektowania obecnej tabeli cieszylibyście się z historycznego 2. miejsca w tabeli czy byłby pewien niedosyt, że nie było wam dane powalczyć o “okręgówkę”? 
A.P.: Byłby to spory niedosyt. Uważam, że byłoby to niesprawiedliwe rozwiązanie, ponieważ tracimy tylko 2 punkty do lidera. Moim zdaniem, o ewentualnym awansie do IV ligi, powinno zadecydować rozegranie pojedynku o awans na neutralnym boisku, taka jest moja opinia.
 
SportoweBeskidy.pl: Na koniec pozostaje nam chyba wszystkim życzyć zdrowia...
A.P: Zdrowia oraz cierpliwości. Mam nadzieję, że za niedługo zobaczymy się na murawie.