SportoweBeskidy.pl: Zacznę prowokacyjnie. Maciej Sadlok możliwe, że będzie wolnym zawodnikiem – może do Pasjonata go? 
Andrzej Sadlok: Melodia przyszłości (śmiech). Niestety, pomiędzy Ekstraklasą a "okręgówką" jest ogromna przepaść pod względem organizacyjnym i finansowym, ale może kiedyś? 
 
SportoweBeskidy.pl: Zakładam, że jest prezes zadowolony z rezultatów Pasjonata w rundzie jesiennej. 
A.S.:
Tak, z pewnością 2. miejsce w tabeli to powód do radości, choć początek nie zwiastował dobrej rundy. Z każdym tygodniem jednak zespół grał coraz lepiej, owocem czego była seria 9 meczów bez porażki, w trakcie której wygraliśmy 8 razy. Mamy fajną drużynę, która jest połączeniem młodości z doświadczeniem. 

SportoweBeskidy.pl: IV liga ponownie w Dankowicach? Patrząc na tabelę, jest to bardzo możliwe. 
A.S.: Ewentualny awans za bardzo nas nie interesuje. Oczywiście, jeśli chłopcy go wywalczą – chwała im za to. Osobiście jednak wolę Pasjonata w obecnym wydaniu. Sukces jest ulotny i czasami zgubny. Ważniejsze jest to, co jako działacze klubowi zostawimy po sobie przyszłym pokoleniom. Mam tu przede wszystkim na myśli dobrą infrastrukturę, której niektórzy w regionie mogą nam zazdrościć. Zrobiliśmy już bardzo dużo dobrego, gdyby było inaczej z naszego obiektu nie korzystałoby Podbeskidzie, ani nie byłoby meczów międzynarodowych w Dankowicach.  
 
SportoweBeskidy.pl: A może dobrze, byłoby uciec z tej “okręgówki” przed reformą?
A.S.: Nas zadowala ta reforma. Decyzja zapadła odgórnie i nie miałem na nią żadnego wpływu. Oceniać ją będziemy po dwóch latach funkcjonowania. Ja jestem za tym, aby się rozwijać. Będzie okazja, aby się sprawdzić z zespołami z regionu tyskiego, a dobrze jest się poznawać. Być może decyzja ta będzie na plus. 

SportoweBeskidy.pl: Wielu przedstawicieli klubów w naszym regionie nie podoba się jednak ta decyzja przez dłuższe wyjazdy oraz rozbicie formuły "okręgówki", która trwała już kilkanaście lat.
A.S.:
Najwięcej narzekają kluby, które mają bogate gminy. Jeżeli ktoś neguje ten pomysł tylko dlatego, że będzie mieć 10 kilometrów dalej, to mnie to śmieszy. Pasjonat grając przez tyle lat w IV lidze tworzył grupę z byłym województwem bielskim, częstochowskim i opolskim. Wtedy dopiero były dalekie wyjazdy i dawaliśmy radę, mimo że nie uchodziliśmy za hegemona finansowego. Co do rozbicia pewnej "jedności" Bielskiej Ligi Okręgowej to jest to fikcja. Animozje pomiędzy niektórymi klubami są ogromne, a BOZPN boi się wyciągać konsekwencji wobec pseudokibiców. Nie chcę wtykać nosa w działalność innych klubów, ale takim przykładem jest to, że musieliśmy zapłacić 500 zł za to, że jakiś chłopiec wystrzelił korkowca po festynie w Dankowicach, a taką samą karę zapłacił BKS i Góral za gonitwę na Stadionie Miejskim. To nie jest fair. 

SportoweBeskidy.pl: Akurat w tej rundzie kibice bialskiej Stali byli obecni na meczu w Dankowicach. Nikomu krzywda się nie stała. 
A.S.:
To fakt, zachowywali się bardzo kulturalnie, grzecznie kibicowali swej drużynie i oby tak to zawsze wyglądało. Nie mam jednak pretensji do kibiców tego czy tamtego klubu tylko do braku pewnej symetrii jeśli chodzi o kary. 

SportoweBeskidy.pl: Pomimo ogromnego doświadczenia wciąż Pan jest ogromnie aktywny społecznie. Ma prezes już jednak jakiś następców?
A.S.:
Niestety, pokolenie naszych działaczy nie ma następców. Wśród młodych ginie etos społecznej pracy, a kiedy zginie wszyscy zorientują się, że należy wspierać takie inicjatywy jak np. zrzeszenie LZS-ów. Osobiście jestem zadowolony bardzo z organizacji turnieju piłkarskiego dla drużyn z klubów skupionych w Śląskim Wojewódzkim Zrzeszeniu LZS pod nazwą „Wakacje z piłką – szukamy piłkarskich Janków”. Najmłodsi mieli okazję mierzyć się na Stadionie Śląskim. Było to wielkie wydarzenie, które chcę kontynuować. Tutaj słowa uznania należą się ŚlZPN, który pomógł w organizacji takiego przedsięwzięcia. 

SportoweBeskidy.pl: W rozmowach często Pan wspomina, że coraz LZS-y są coraz bardziej ignorowane. Może jest tak, że prywatne szkółki piłkarskie troszeczkę wypierają je z rynku? 
A.S.:
Szkółki piłkarskie są różne, ale raczej nie są zagrożeniem dla LZS-ów. Są akademię tworzone sztuczne, nastawione tylko na zysk, ale są też takie, które bardzo dobrze działają przy klubach. Nie chcę nikogo oceniać. Kiedyś Antoni Piechniczek wspomniał, że zawodnicy z małych miejscowości to najlepszy materiał na piłkarza. Nie będzie jednak progresu w szkoleniu młodzieży, jeśli PZPN nie będzie chciał współpracować z LZS-ami. Myślę, że jednak to się zmieni po tym jak w Ekstraklasie wejdzie obowiązek posiadania w składzie młodzieżowca. Kluby zaczną szukać młodych piłkarzy po rodzimym rynku. 

SportoweBeskidy.pl: Na koniec, chyba już tradycyjne pytanie, jak wygląda współpraca Pasjonata z Podbeskidziem? 
A.S.: Nie ukrywam, że w ostatnim czasie nastąpił przełom, którym jestem bardzo zbudowany. W okolicach kwietnia będzie dyskutowana prolongata umowy i wierzę, że współpraca będzie jeszcze bardziej owocna niż obecnie.