Antoni Mól w STREFIE WYWIADU: Zysk albo w pysk
Nieskromnie rzecz ujmując Antoni Mól, od 22 lat pracujący jako trener, za sprawą naszego portalu przedstawia się beskidzkim kibicom. Pod koniec zeszłego roku został trenerem klubu z Bestwinki. Wcześniej pracował m.in. z drużynami z okolic Bytomia i Zabrza, ostatnio ze Zrywem Radonia.
SportoweBeskidy.pl: Na początek... Kibice się zastanawiają, skąd, dlaczego i kto? Słów kilka o sobie może pan powiedzieć. Antoni Mól: Nic wielkiego nie powiem. Jestem emerytem górniczym związanym od dziecka z piłką i ze Śląskiem. Grałem w śląskich klubach, lwią część spędziłem w klubie Silesia Miechowice. Wtedy graliśmy w lidze, którą obecnie można by było umieścić pomiędzy III a IV ligą. To były czasy, w których każda kopalnia, każdy zakład miał swoją drużynę. Po zakończeniu „kariery”, zająłem się trenowaniem. Prowadziłem zespoły z regionu zabrzańsko-bytomskiego. Ostatnie cztery i pół roku spędziłem w Zrywiu Radonia. Psychicznie nie było już mnie stać na dalszą współpracę. Dojeżdżałem na treningi z Bielska, klub partycypował w kosztach. Bywało tak, że na treningu pojawiało się trzech-czterech zawodników. Graliśmy w „okręgówce”, psychicznie stanąłem pod ścianą. Kilku chłopaków pracowało za granicą, przyjeżdżali tylko na mecze, chwała im za to. Inni prosto po pracy przyjeżdżali na treningi. Przypadkowo dowiedziałem się o wakacie w Bestwince. Skontaktowałem się z prezesem. Doszliśmy do porozumienia.
SportoweBeskidy.pl: Miał pan okazję drużynę z Bestwinki oglądać w akcji. Jakie wrażenia? A.M.: Śledziłem też informacje na temat zespołu, m.in. za pośrednictwem waszego portalu. Panuje zgodna opinia, iż zespół grał poniżej swoich możliwości. Nie był typowany do gry o awans, ale do gry o czołowe lokaty. Jest materia do pracy. Oglądałem ostatni mecz z Zaporą Wapienica. Mogła Bestwinka rywala zdemolować, ale przy wyniku 4:1 trochę przystopowała. Końcowy wynik, 4:3, jest nieco mylący. Jest w tym zespole kilku ciekawych zawodników. Co będzie? Trenera zawsze bronią wyniki...
SportoweBeskidy.pl: Zmiany kadrowe szykują się? A.M. Dwóch, trzech zawodników jest na wypożyczeniu. Po rozmowie z prezesem wiem, że sprawy będą załatwiane. Są juniorzy, którym bacznie będę się przyglądał. Dwóch zawodników miało poważne kontuzje, ale już z nami trenowali na hali. Ich powrót to dla nas dobra wiadomość.
SportoweBeskidy.pl: Czego zawodnicy mogą się spodziewać? Biorąc pod uwagę okres przygotowawczy. A.M. Jak każdy człowiek mam swoje wady i... swoje lata. Jestem chłonny na nowinki. Obserwuję jak trenują inni. Okres przygotowawczy to przede wszystkim motoryka i siła. To jest baza i podstawa. Bez tego nie ma gry. Jeśli chodzi o taktykę, to wszystko się okaże podczas sparingów.
SportoweBeskidy.pl: Jak grającej Bestwinki mogą się spodziewać kibice? A.M.: Drużyna jest w takiej sytuacji, że nie musi się bronic przed dołami. Możemy grać o wyższe miejsca. Zespół ma duży potencjał w ofensywie. Na to będziemy stawiać, na zwycięstwo w każdym meczu. Otwarty futbol będzie naszą wizytówką. Albo zysk, albo w pysk. Generalnie drużyna po poprzedniku jest poukładana.
SportoweBeskidy.pl: Wspomniana młodzież. Są w juniorach zawodnicy, których niebawem możemy zobaczyć na a-klasowych boiskach? A.M.: Juniorzy przygotowania do ligi rozpoczną pod koniec stycznia. Mam sporo wolnego czasu nic mnie nie blokuje. Będę obserwował poczynania juniorów. Mamy w planach wewnętrzny sparing. Być może jeszcze jeden zorganizujemy w styczniu. Chłopcy z juniorów muszą wiedzieć, że mają szansę na grę w seniorach. Nie mogą być traktowani jak piąte koło u wozu. Tego tematu na pewno nie zaniedbam.
SportoweBeskidy.pl: Dziękuję za rozmowę. A.M. Dziękuję. Rozmawiał: Krzysztof Biłka