SportoweBeskidy.pl: Nie sposób nie zacząć od tematu, którym żyje cała Polska – reprezentacja rozpoczęła udział w Mistrzostwach Europy od dotkliwej porażki ze Słowacją. Rozczarowanie?

Arkadiusz Wrzesiński:
Bardzo ciężko wypowiadać mi się na ten temat i też za głęboko nie chciałbym w niego wchodzić. Powiem więc tylko, że jako kibic jestem rzeczywiście mocno rozczarowany. Wydawało się, patrząc na potencjał kadry, że będzie ona w stanie kontrolować grę i osiągnąć lepszy wynik. Stało się inaczej. Przegraliśmy zasłużenie i pozostaje skupić się na pozostałych meczach grupowych z Hiszpanią i Szwecją.

SportoweBeskidy.pl: Tymczasem na naszym lokalnym podwórku feta w Cieszynie – CKS Piast pod twoją trenerską pieczą sforsował bramy „okręgówki”. Przyznam, że właściwie żadne to zaskoczenie...

A.W.:
Wiadomo było przed sezonem, że naszym celem jest awans i będziemy dążyć do jego realizacji. Co nas satysfakcjonuje byliśmy w stanie zachować taki poziom koncentracji, aby zapewnić sobie mistrzostwo nie mając żadnej porażki na koncie. Cieszymy się niezmiernie z tego powodu, bo nie było to wcale takie łatwe, jak może się wydawać.

SportoweBeskidy.pl: A-klasę jednak całkowicie zdominowaliście. Na dystansie chyba trudno dostrzec jakiś opór rywali?

A.W.:
Opierając się na samych rezultatach tak to wygląda, ale czuliśmy to, że każdy kolejny przeciwnik bardzo mocno na starcie z nami się mobilizuje. Rywale nie mieli nic do stracenia, w przeciwieństwie do nas, bo oczekiwano, że mecz za meczem będziemy gładko wygrywać. Powodowało to, że zawsze musieliśmy dawać z siebie „maksa”, a na tym poziomie nie jest to proste.
 



SportoweBeskidy.pl: Trenerzy drużyn przeciwnych zgodnie podkreślali na naszych łamach, że z tak personalnie silnym Piastem ciężko wygrać, a już osoba Ireneusza Jelenia wzbudzała wszechobecny popłoch.

A.W.:
Do sukcesu, jaki osiągnęliśmy mocno przyczynili się piłkarze doświadczeni, na czele właśnie z prezesem klubu Ireneuszem Jeleniem. Ale nie zapominajmy o innych zawodnikach rutynowanych, jak Marcin Cieślar, Wojciech Kołek, Daniel Flejszman, Patryk Skakuj, Jakub Węglorz, Patryk Fatalski, Łukasz Światłoch, Maciej Pieczonka czy bramkarz Damian Ferfecki. Do tego nasza utalentowana młodzież systematycznie wprowadzana do gry i korzystająca z obecności w zespole piłkarzy ogranych w bojach na różnym poziomie. Ta „mieszanka” spisała się bardzo dobrze i wszyscy zasługują na słowa uznania.

SportoweBeskidy.pl: Kibice w Cieszynie czekali na nieco lepsze czasy. Czy w myśl zasady, że apetyt rośnie w miarę jedzenia możemy oczekiwać czegoś więcej już w następnym sezonie ligowym?

A.W.:
CKS Piast to bardzo młody klub, który powstał w 2016 roku, a „seniorka” funkcjonuje w nim od 2 lat. Na razie podążamy ścieżką awansu z B-klasy do ligi okręgowej i trzeba się z tego cieszyć. A co dalej? Wiadomo, że wiele zależy od finansów, bo bez wsparcia sponsorów trudno naprawdę wysoko mierzyć. Jest to już jednak bardziej pytanie do władz klubu. Każdy trener będzie chciał, żeby jego zespół rozwijał się, ale sporo czynników na to się zawsze składa.
Jako trener drużyny, która zdobyła mistrzostwo cieszę się, że nie zabrakło ludzi zainteresowanych tym, aby odbudować piłkę w Cieszynie. Chłopcy walczyli o najwyższe cele za przysłowiową „kiełbaskę i piwko”, nie pobierali żadnego wynagrodzenia. Robili to, co lubią, z pasją i zaangażowaniem. To dodatkowa wartość w ocenie tak udanego dla nas sezonu. Do awansu przyczynili się też kibice. Byli z nami na każdym meczu, dawali solidne wsparcie. Fajnie się z tą drużyną pracowało.


SportoweBeskidy.pl: Trochę brzmi to niczym pożegnanie ze świeżo upieczonym beniaminkiem „okręgówki”?

A.W.:
Nie poprowadzę drużyny seniorów w nowym sezonie. Jest to moja decyzja, którą podjąłem jakiś czas temu – konkretnie, gdy uzyskaliśmy awans do grupy mistrzowskiej A-klasy. Nie był to jednak właściwy moment, aby o czymkolwiek głośno mówić, gdy mieliśmy zadanie do zrealizowania. Mamy w klubie dalsze plany rozwoju młodzieży, z czym wiąże się sporo obowiązków. Zamierzam te działania koordynować i w pełni się im poświęcić. Zespołowi dziś oficjalnie podziękowałem super sezonu, który również mi jako trenerowi wiele dobrego dał.