Góral był dotąd w ligowych spotkaniach solidny i nawet, gdy nie prezentował się wybitnie, to punkty skrzętnie gromadził. Przed minioną kolejką wypracował sobie w ślad za tym 5-punktową przewagę nad najgroźniejszymi konkurentami. Wydawało się, że goszcząc Victorię Hażlach pójdzie za ciosem... – Zaliczyliśmy klasyczny zimny prysznic. Straciliśmy gole przed przerwą, sami swoich sytuacji nie wykorzystywaliśmy, a później byliśmy przez rywala kontrowani – klaruje Dariusz Rucki, szkoleniowiec ekipy z Istebnej.

Jak dodaje, nikt w klubie nie spodziewał się, że marsz w lidze będzie kontynuowany w nieskończoność. Domowa przegrana 0:4 nie stanowi zarazem powodów do rozpaczy. – Arsenalem z pamiętnego dla tej drużyny sezonu nie jesteśmy. Ale przyłożymy się i wyciągniemy odpowiednie wnioski, aby szybko się odbić. Widziałem w szatni po tej porażce dużo bardziej mobilizację, aniżeli jakieś podłamanie – podkreśla trener lidera „okręgówki”.

Victoria przesunęła się na 6. miejsce w tabeli, ale przy dopisaniu „oczek” za ewentualne zwycięstwo w zaległym spotkaniu, sytuowałaby się za plecami Górala. – Pracowaliśmy w obronie tak, jak mieliśmy to robić. W przeciwieństwie do rywala byliśmy konsekwentni taktycznie. Jako drużyna chcemy posiadać piłkę i nią operować, ale mecz w Istebnej był dużo bardziej fizyczny i doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że inny sposób gry będzie konieczny, aby wywieźć punkty – analizuje Jakub Mrozik, szkoleniowiec piłkarzy z Hażlacha.