SportoweBeskidy.pl: Jak to się stało, że w 2003 roku, jako 11-latek, uczestniczyłeś w pierwszych meczach Czarnych, rozgrywanych na “Estadio da Folwarczna”? Nie ma co ukrywać, dookoła były kluby na wyższym poziomie. 

Artur Mazur: Jak to często bywa w przypadku młodocianych - przygoda z Czarnymi zaczęła się dzięki mojemu tacie, który zabrał mnie na pierwszy mecz w moim życiu. Pamiętam go doskonale, było to domowe spotkanie z Invest Godziszka, zakończone porażką jaworzan. Od tego momentu zaczął się mój boom na piłkę w Jaworzu! Pojawialiśmy się wraz z tatą na każdym meczu, nawet na wyjazdach. Pamiętam, że prowadziłem zeszyt, gdzie staranie notowałem sobie wyniki i aktualna tabelę ówczesnej Klasy B, w której graliśmy...

 

SportoweBeskidy.pl: Nie marzyłeś nigdy o karierze piłkarza? 

A.M.: Chyba każdy chłopak za dzieciaka marzył, by w przyszłości zostać albo strażakiem albo piłkarzem. Tak samo było i u mnie... Mój serdeczny przyjaciel niegdyś poinformował mnie o prowadzonym naborze do zespołu juniorów i postanowiłem spróbować. Udało się nawet wystąpić w meczu ligowym, lecz w moim przypadku chyba jednak zabrakło wystarczających umiejętności, a może też i chęci... Taki dziecięcy słomiany zapał (śmiech). Skupiłem się na graniu stricte "podwórkowym"...

 

SportoweBeskidy.pl: Jak wyglądały początki funkcjonowania klubu z Jaworza? Masz jakieś ciekawe anegdoty związane z tym czasem? 

A.M.Trzeba tu cofnąć się do jego genezy. Zaczęło to się od przejęcia licencji od KS Samarytanin Bielsko-Biała. Poprzednik nie miał własnego boiska, więc jesienną kampanię grali na wyjazdach, a następnie przed startem wiosennej kampanii zwrócili się do ówczesnych władz o możliwość grania w Jaworzu. Została zmieniona nazwa na "Czarni" i tym samym zapoczątkowano to, co trwa do dziś.

 

Jeśli chodzi o anegdoty, to przez tych 20 lat zebrało się ich tyle, że można byłoby rozdzielić na wiele klubów (śmiech). Niektóre są nawet mniej przyzwoite, wiec pozwolą Państwo, że nie będę tu ich przytaczać i zostawię je dla siebie (śmiech)

 

SportoweBeskidy.pl: Wpierw byłeś kibicem, a później stałeś się działaczem. Jak wyglądały kulisy tej “transformacji”? 

A.M.: Za tym wszystkim stoi jedna osoba - Marcin Ząbek, były prezes naszego klubu. Poznaliśmy się w 2011 roku. Wtedy on piastował funkcję kierownika zespołu, a później został wybrany na fotel prezesa. I szukając chętnej osoby na wakat, zaproponował tę funkcję mi. Była to dla mnie wielka nobilitacja, która nieprzerwanie trwa do dziś.

 

Później, dzięki mojej działalności jako kierownik, zaproponowano mi działania w zarządzie, wpierw jako sekretarz, a następnie od 2017 roku jako wiceprezes zarządu ds. sportowych.

 

SportoweBeskidy.pl: Na swoim profilu napisałeś, że jesteś dumny z osiągniętych rezultatów Czarnych, przez tych 20 lat. Które chwile najbardziej Ci zapadły w pamięć? 

A.M.Było ich naprawdę bardzo dużo. Na pewno na zawsze pozostaną w pamięci awanse zespołu seniorów do Ligi Okręgowej w sezonach 2013/14 i 2016/17. Z całą pewnością każdemu będę mógł się pochwalić zwycięstwem 5:4 nad niepokonanym  MRKS-em Czechowice-Dziedzice w 2017 roku (dodam, iż to była jedyna porażka czechowiczan w całym sezonie!). Nie zapominam także o sukcesach w grupach młodzieżowych, gdyż praca, którą wykonują nasi młodzi adepci, jest widoczna gołym okiem, a za tym idą w parze sukcesy na boisku.

 

SportoweBeskidy.pl: Jakim klubem dziś jest GKS Czarni Jaworze?

A.M.: Stabilni finansowo i personalnie (uśmiech). Staramy się wykonywać nasza działalność amatorską w sposób profesjonalny, a jak to jest w rzeczywistości, to już niech się inni wypowiedzą. Tu, gdzie jesteśmy obecnie, to zasługa Urzędu Gminy Jaworze jak i naszych sponsorów, za co jesteśmy im wdzięczni!

 

SportoweBeskidy.pl: Zadam pytanie identyczne, które zadałem Krzyśkowi Dybczyńskiemu. Ty jednak masz jeszcze szerszą perspektywę. Gdybyś miał ułożyć najlepszą “11” Czarnych 20-lecia, to jakby ona wyglądała? 

A.M.W ciągu 20 lat przewinęło się tyle osób, że ciężko stworzyć idealną XI. Nie chciałbym nikogo wyróżniać. Każdy z zawodników, który występował w naszym klubie, był bardzo ważną postacią!

 

SportoweBeskidy.pl: Jak oceniasz obchody przebiegu jubileuszu 20-lecia klubu? 

A.M.Nie lubię sam siebie oceniać (śmiech). To pytanie trzeba skierować do uczestników naszej imprezy. Wydaje mi się, że niemal wszystko poszło zgodnie z planem. Celowo użyłem tu słowa niemal, gdyż jedynie pogoda nam w pierwszej części nieco pokrzyżowała plany, ale później już wszystko było OK!

 

SportoweBeskidy.pl: Wiemy, iż przygotowania do tej imprezy trwały sporo czasu, a Ty również wykonałeś - znów - kawał dobrej roboty. 

A.M.: Tu akurat będę samokrytyczny wobec siebie, gdyż wiem, że mogłem dać z siebie jeszcze więcej. Kawał doskonałej roboty wykonali moi koledzy z zarządu, a także Radni Gminy Jaworze - Agnieszka Nieborak i Tomasz Gwóźdź . To im się należy szacunek za wykonaną robotę. Ja jedynie ograniczyłem się do bieżących spraw klubowych.

 

SportoweBeskidy.pl: Teraz nic tylko przełamać się w lidze…

A.M.Każdy z nas sobie tego życzy... Zaczęliśmy rozgrywki z wysokiego "C". Następnie coś się w tej maszynie zacięło. Wpływ na to miały kontuzje czy też różne sprawy osobiste poszczególnych zawodników. Mamy nadzieję, że ta "przymusowa" przerwa wpłynie na nas bardzo dobrze i wrócimy na zwycięski tor. Choć terminarz nie jest dla nas łaskawy, to cel zawsze przyświeca ten sam!

 

SportoweBeskidy.pl: Jak widzisz kolejne 20 lat klubu z Jaworza? 

A.M.: Mam nadzieję, że będą jeszcze bardziej owocne w sukcesy od tych dotychczasowych! Tego życzę sobie i każdemu z nas!