To goście na przestrzeni środowej batalii pucharowej byli stroną wyraźnie przeważającą. Żadnego z obserwatorów meczu to nie zaskoczyło. Reprezentant „okręgówki” w niedzielę świetnie wypadł w ligowym starciu w Istebnej, a formę – mimo licznych kadrowych roszad – podtrzymał. Zwycięski marsz – również.

Być może istotny wpływ na przebieg rywalizacji miał jej początek. W 11. minucie zakotłowało się pod bramką Beskidu, bo piłka strzale Jakuba Tomery odbiła się od słupka. Skoczowianie odpowiedzieli w najlepszy możliwy sposób w 18. minucie. Jakub Krucek dograł do Antoniego Krzaka, który znajdując się na prawym skrzydle uderzeniem po dalszym słupku nie dał szans golkiperowi a-klasowicza. Od tego momentu napór faworyta przybrał na sile, ale pojedynki ze świetnie dysponowanym bramkarzem miejscowych Piotrem Bąkiem przegrywali m.in. Krzysztof Surawski, Daniel Pater czy Marcin Jaworzyn.

Potwierdzenia swojej wyższości skoczowski zespół dokonał już po zmianie stron. W 56. minucie skuteczną dobitką próby Krzaka popisał się J. Krucek, a w minucie 65. wreszcie drogę do siatki odnalazł Jaworzyn, finalizujący wrzutkę Jakuba Małkowskiego z rzutu rożnego. Losy potyczki i awansu zostały wówczas bezpowrotnie rozstrzygnięte, choć ambitna postawa ekipy z Pruchnej przyczyniła się do tego, że gospodarze pogromu jednak dziś uniknęli. Sami w ofensywie nie mieli dostatecznej siły rażenia pod nieobecność kontuzjowanego lidera Kamila Gabrysia.