I bez cienia przesady stwierdzić można, że "Górale" istotnie byli dziś na Stadionie Miejskim równorzędnym partnerem dla Pogoni Szczecin, a w to chyba mało kto wierzył. Podbeskidzie z trybun wspierało raptem nieco ponad 3 tysiące widzów, co zważywszy na klasę rywala nie świadczy dobrze o frekwencji. Jeden z czołowych zespołów PKO Ekstraklasy po awans ostatecznie sięgnął, a zapewnił go nie kto inny, jak Kamil Grosicki. Reprezentant Polski "złotego gola" strzelił w... 90. minucie. Doświadczonemu zawodnikowi piłkę dograł Adrian Przyborek, a strzał pod poprzeczkę "Grosika" był tym na miarę kadrowicza.

Fatalnie spisujący się w tym sezonie bielszczanie swoje szanse mieli zanim otrzymali w końcówce dotkliwy cios. W 22. minucie pierwszy celny strzał w całym meczu oddał Samuel Nnoshiri. Bliski powodzenia był w 28. minucie Maksymilian Sitek. Uderzenie niecelne odnotował też przed przerwą Piotr Tomasik. Krótko po wznowieniu rywalizacji Sitek ponownie dał do myślenia defensywie Pogoni. A najbardziej żal sytuacji z 82. minuty. Maksymilian Banaszewski obsłużył Marcela Misztala, który mimo niewielkiej odległości zaliczył koszmarne "pudło". Gdyby wówczas "Górale" trafili do siatki ekstraklasowicz czasu na ripostę miałby wyjątkowo mało. Koniec końców pucharowa niespodzianka do skutku nie doszła.