Zespół rezerw Victorii w tabeli wyprzedził na finiszu rozgrywek „dwójkę” z Pogórza o całkiem pokaźne 8 punktów przy zdecydowanie najlepszym w gronie ligowców bilansie bramkowym. To o tyle wartościowe, że mecze ze wspomnianym głównym konkurentem w walce o „majstra” były w większości zacięte. Jesienią podopieczni trenera Marcina Wiśniewskiego wygrali u siebie 3:1, choć przyszło im odrabiać stratę z początkowej fazy spotkania. Rewanż w Pogórzu to już zwycięstwo przeciwnika 3:2. Kolejne starcie przyniosło podział łupów wobec remisu 2:2 i dopiero ostatnią z batalii mistrz rozstrzygnął na swoją korzyść przekonująco 4:1. Znacznie mniej jednak punktów ekipa z Hażlacha pogubiła w potyczkach z pozostałymi uczestnikami B-klasy, by finalnie zameldować się na szczycie z 14 zwycięstwami, 3 remisami i tylko 3 porażkami.

Co zdecydowało w największym stopniu o zgarnięciu a-klasowej promocji? – Dobre przygotowanie zimowe, przez co naszym mankamentem nie były już drugie połowy meczów. Runda wiosenna była na pewno lepsza. Nawet, gdy nam nie szło, to potrafiliśmy od 60. minuty narzucać rywalom swoje tempo gry i przechylać szalę na swoją stronę – opowiada szkoleniowiec piłkarzy rezerw Victorii, przywołując chociażby istotną konfrontację własnego zespołu z 18. kolejki, gdy Olzę Pogwizdów pokonał trafieniami z 87. i 90. minuty. Było już wtedy przesądzone, że miana najlepszej drużyny w lidze nikt „dwójce” z Hażlacha nie odbierze. – Stworzyliśmy na przestrzeni sezonu coś fajnego. Gdy go rozpoczynaliśmy, nie było jasno sprecyzowanego celu awansu, bo ciężko było o nim mówić w sytuacji, kiedy kompletuje się drużynę na krótko przed ligą – wspomina Wiśniewski.

W nadchodzącym sezonie w skoczowskiej A-klasie, mierząc w utrzymanie, beniaminek zamierza zadomowić się na dłużej na tym szczeblu. – Nasza drużyna będzie niezmiennie mieszanką doświadczenia z młodością. Dobrze rokujących zawodników wspomagać będą ci starsi, którzy niekoniecznie czują się na siłach, aby grać w „okręgówce” bądź tacy, którzy w danym meczu nie będą mogli wystąpić. Wyróżniający się w B-klasie mają z kolei u nas utartą już ścieżkę awansu sportowego. Przykładami mogą być tu Samuel Kastinger czy Grzegorz Kaleta, którzy w końcówce sezonu z powodzeniem pokazali się na boiskach ligi okręgowej. To cieszy i rokuje na przyszłość – komentuje szkoleniowiec mistrzowskiej „dwójki”.