
Piłka nożna - I liga
Awans - Marzenie ściętej głowy?
Przeżywająca kryzys Pogoń Siedlce w środowym spotkaniu podejmowała drużynę Podbeskidzia, która w ostatnim meczu jedynie zremisowała z GKS-em Tychy. Dziś "Górale" chcieli się zrehabilitować i zrobić krok w przód ku awansowi do Ekstraklasy. Tak się jednak nie stało - delikatnie rzecz ujmując.
Pewien pisarz kiedyś stwierdził: - nuda jest najstraszliwszą plagą naszych czasów - ów plaga również dotknęła pierwszą połowę spotkania Pogoni Siedlce z Podbeskidziem. Emocji jak na lekarstwo, podobnie jak okazji do strzelenia bramki, choć tu sytuacje odmienić próbowali "Górale". Na początku meczu groźnym strzałem postraszył rywala Łukasz Sierpina, lecz zabrakło precyzji. Podobnie jak kilkanaście minut później Bartosz Jaroch po którego uderzeniu piłka przeleciała nad bramką. Gospodarze próbowali jedynie zagrozić bramce bielszczan po stałych fragmentach, szczególnie warto odnotować tu nazwisko Marcina Burkhardta, który permanentnie szukał dośrodkowania w pole karne Podbeskidzia. Taki przebieg spotkania nie mógł owocować bramką.
W drugiej części spotkania przebudzili się gospodarze, którzy otworzyli wynik w 47. minucie. Arbiter odgwizdał "jedenastkę" po zagraniu ręką przez Roberta Gumnego, którą na gola zamienił Mateusz Żytko. Piłkarze Pogoni nie zamierzali zwalniać tempa. Kilka minut później mogło być już 2:0, lecz w sytuacji sam na sam górą okazał się być golkiper gospodarzy - Rafał Leszczyński. Defensywa bielszczan nie wyszła z szatni na drugą połowę. Gra w obronie Podbeskidzia wołała o pomstę do nieba, czego konsekwencją była strata drugiej bramki. Piłkę otrzymał Dariusz Zjawiński, który pozostał całkowicie bez krycia przez co nie mógł zmarnować świetnej sytuacji. Starania "Górali" do odrabiania strat kończyły się jedynie na próbach. Mecz dobiegał końca, kiedy to w 85. minucie Gumny sprowokował kolejnego karnego po faulu na Michale Bajdurze. Z "wapna" precyzyjnie przymierzył Grzegorz Tomasiewicz i ostatecznie mecz zakończył się klęską Podbeskidzia 0:3. Wnioski? Z taką grą w defensywie ciężko myśleć o powrocie do Ekstraklasy.
W drugiej części spotkania przebudzili się gospodarze, którzy otworzyli wynik w 47. minucie. Arbiter odgwizdał "jedenastkę" po zagraniu ręką przez Roberta Gumnego, którą na gola zamienił Mateusz Żytko. Piłkarze Pogoni nie zamierzali zwalniać tempa. Kilka minut później mogło być już 2:0, lecz w sytuacji sam na sam górą okazał się być golkiper gospodarzy - Rafał Leszczyński. Defensywa bielszczan nie wyszła z szatni na drugą połowę. Gra w obronie Podbeskidzia wołała o pomstę do nieba, czego konsekwencją była strata drugiej bramki. Piłkę otrzymał Dariusz Zjawiński, który pozostał całkowicie bez krycia przez co nie mógł zmarnować świetnej sytuacji. Starania "Górali" do odrabiania strat kończyły się jedynie na próbach. Mecz dobiegał końca, kiedy to w 85. minucie Gumny sprowokował kolejnego karnego po faulu na Michale Bajdurze. Z "wapna" precyzyjnie przymierzył Grzegorz Tomasiewicz i ostatecznie mecz zakończył się klęską Podbeskidzia 0:3. Wnioski? Z taką grą w defensywie ciężko myśleć o powrocie do Ekstraklasy.