Bartłomiej Nawrat w STREFIE WYWIADU: We własnej hali wygrywać z każdym
Czołowy bramkarz Ekstraklasy Futsalu, reprezentant Polski, mistrz Polski, aktualnie zawodnik Rekordu Bielsko-Biała, także trener golkiperów w klubie z Cygańskiego Lasu – oto krótka wizytówka kolejnego gościa naszej STREFY WYWIADU. Przed państwem Bartłomiej Nawrat. SportoweBeskidy.pl: W minionej kolejce doznaliście pierwszej porażki w sezonie. Przegraliście 1:4 w Toruniu. Jak oceniasz występ kolegów, który śledziłeś z ławki rezerwowych i dlaczego nie wystąpiłeś w tym meczu? Bartłomiej Nawrat: Podczas poprzedniego spotkania ligowego z drużyną z Głogowa naciągnąłem więzadła przyśrodkowe boczne. Nie trenowałem przez cały tydzień. Ustalenia były takie, że wyjdę na rozgrzewkę w Toruniu i ocenię sytuację. Przy pierwszych kontaktach z piłką odczuwałem ból. Zapadła decyzja, że w tym meczu nie zagram. Mam nadzieję, że w kolejnym wystąpię. Sam mecz? Tak słabo jeszcze nie zagraliśmy. Nie wiem dlaczego... Przeanalizujemy porażkę. Myślę, że wyciągniemy wnioski.
SportoweBeskidy.pl: Można powiedzieć, że jedna trzeci sezonu za nami. Jesteście liderem, u siebie nie straciliście żadnych punktów, na wyjazdach wywalczyliście pięć w czterech meczach. Jak oceniasz pierwszą część rozgrywek w waszym wykonaniu? B.N.: Jesteśmy liderem, ale Pogoń zgromadziła tyle samo punktów. Zakładaliśmy, że z kolejki na kolejkę będziemy zwiększać przewagę nad rywalami. Przed nami ósma kolejka, a uciec się nam nie udało. Do końca rundy pozostały cztery mecze, trzy zagramy u siebie. Chcemy wywalczyć dwanaście punktów.
SportoweBeskidy.pl: Spekulowało się przed startem sezonu o tym, że o czołowe lokaty będzie rywalizować z Gattą Zduńska Wola, Pogonią Szczecin, Red Devils Chojnice i Cleareksem Chorzów, który prezentuje się najgorzej z wymienionych drużyn. Wymienione Pozostałe zespoły są w czołówce, ale owa czołówka jest bardzo płaska. Ósmy w tabeli AZS UŚ Katowice traci do was tylko cztery punkty... B.N.: Ciężko przed sezonem wytypować wszystkie zespoły, które włączą się do walki o czołowe lokaty. Niespodzianki są nieodłącznym elementem rywalizacji sportowej. Cleareksowi brakuje stabilizacji, raz wygrywa, raz przegrywa. Nie potrafi pójść za ciosem. Z drugiej strony, patrząc na tabelę można powiedzieć, że stabilizacji brakuje wszystkim, całej czołówce. Liga pokazuje, że mecz meczowi nie jest równy, że każdy z każdym może wygrać. Nikogo nie można skreślać. Tak może być do samego końca. Tak jak powiedziałeś, za nami jest siedem kolejek, a tabela jest bardzo płaska. Clearex traci do nas siedem punktów. To nie jest dużo. Dwie porażki albo dwa zwycięstwa z rzędu i jesteś w innym miejscu.
SportoweBeskidy.pl: Co będzie kluczem do końcowego sukcesu? B.N.: Na pewno ważne będą punkty zdobyte w konfrontacjach z teoretycznie słabszymi zespołami. Kluczowe będą jednak zwycięstwa u siebie, we własnej hali musimy wygrywać z każdym, ale wygrywając u siebie, a przegrywając na wyjazdach nie można liczyć na mistrzostwo. Nam przytrafiła się pierwsza porażka. Z pięciu wyjazdów przywieźliśmy pięć punktów. Nie jest to szczyty naszych marzeń, ale jesteśmy na pierwszym miejscu. Aby utrzymać pozycję musimy ciężko pracować. SportoweBeskidy.pl: W którym miejscu znajduje się polski futsal? Dużo nam brakuje do europejskich średniaków, a może owym średniakiem jesteśmy? B.N.: Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Duże znaczenie ma mentalność, u nas często dużo się mówi, mało robi. Kiedyś z Turcją czy Finlandią wygrywaliśmy bez większych problemów, teraz prezentujemy zbliżony poziom. Na arenie międzynarodowej od kilku lat stoimy w miejscu. Z czego to wynika? Brakuje napływu świeżej krwi, młodzi zawodnicy nie garną się do gry w futsal. Oczywiście u nas w Rekordzie jest trochę inaczej, bo szkoleniem futsalowym objęci są nawet najmłodsi zawodnicy. Niewiele w naszym kraju jest klubów szkolących dzieci i młodzież w tym zakresie. Widać to na przykładzie Młodzieżowych Mistrzostw Polski, niektórzy uczestnicy opierają swoje drużyny w stu procentach na piłkarzach z dużego boiska. Byłem parę lat temu na zgrupowaniu reprezentacji w Portugalii. Obserwowaliśmy treningi Benfiki Lizbona. Tam dzieci i młodzież trenują na boisku i na hali, można powiedzieć, że pół na pół. Na pewnym etapie dochodzi do podziału na specjalizację. Klub jest dwusekcyjny. Widzieliśmy trening futsalowy dzieci, 6-7 latków. Przy grupie 15-osobowej było trzech trenerów, jeden zajmował się bramkarzami, pozostali 12-13 chłopakami. To jest właściwa droga. Nie będzie sukcesów, jeśli nie będzie zawodników. W Ekstraklasie jest mało wspomnianej świeżej krwi, grają głównie zawodnicy związani z futsalem od kilkunastu lat.
SportoweBeskidy.pl: Brakuje także zainteresowania ze strony mediów, sponsorów. Futsal jest po prostu mało popularny. Piłka nożna wzbudza nieporównywalnie większe zainteresowanie, tam swoją uwagę kierują media, tam są sponsorzy i pieniądze, tam chce zaistnieć młody zawodnik... Brakuje spektakularnego sukcesu? B.N.: Zgadza się. Siatkarze czy piłkarze ręczni osiągnęli sukces, zapoczątkowali w ten sposób rozwój całej dyscypliny. Futsal w naszym kraju jest niszowym sportem, mam nadzieję, że koledzy po fachu nie obrażą się na mnie za takie określenie. Dużo ludzi gra w piłkę na halach, u mnie w Zabrzu wszystkie hale są zajęte, ale nie wszyscy kojarzą nazwę „futsal”. Jest jednak coraz lepiej, mecze pokazuje stacja Orange Sport, są transmisje internetowe, pomału wszystko zmierza we właściwym kierunku. Na pewno awans na mistrzostwa świata czy Europy przyśpieszyłby rozwój futsalu w naszym kraju. Ostatni raz w tej rangi imprezie graliśmy w 2001 roku w Moskwie. Sukces przyciąga media i sponsorów.
SportoweBeskidy.pl: Łączysz rolę zawodnika i trenera w bielskim Rekordzie. Praca w roli szkoleniowca to twój pomysł na przyszłość? B.N.: Ukończyłem kurs UEFA B Futsal oraz kurs trenera piłki nożnej. Chciałbym się dzielić swoją wiedzą i doświadczeniem zdobytym przez lata gry z innymi, z młodymi sportowcami. Po roku pracy w roli trenera mogę stwierdzić, że nie jest to łatwe zadanie. Ja i moi rówieśnicy w dzieciństwie cały czas graliśmy w piłkę. Wracaliśmy ze szkoły i biegliśmy na boisko. Dzieci kilkadziesiąt lat temu z podwórek i boisk wynosiły sporo umiejętności. Dzisiaj jest inaczej, są komputery, telefony itd.. Dzieciaki mają więcej obowiązków, chodzą na basen, lekcje angielskiego, czy muzyki. Spędzają aktywnie zdecydowanie mniej czasu. Zdecydowanie trudniej w takich okolicznościach zachęcić najmłodszych do uprawiania jakiegokolwiek sportu. 20 lat temu graliśmy na boiskach, teraz często gra się na komputerze. Talentów jednak nie brakuje. Rolą trenerów, również moją, jest zachęcania do aktywności fizycznej. Młodym sportowcom trening musi sprawiać przyjemność.
SportoweBeskidy.pl: W połowie listopada reprezentacja rozegra dwumecz z Anglikami. Ostatnio systematycznie grałeś z orłem na piersi. Teraz nie otrzymałeś powołania. Wypadłeś z kadry ze względu na kontuzję? B.N.: Selekcjoner wysyłając powołania nie wiedział o mojej kontuzji. Taką podjął decyzję. Widocznie muszę jeszcze ciężej pracować na treningach, aby z dobrej strony prezentować się w lidze. Gra w reprezentacji to zaszczyt, nie jest łatwo się do niej dostać. Eliminacje do mistrzostw świata rozpoczną się za miesiąc. Muszę robić swoje.
SportoweBeskidy.pl: Dziękuję za rozmowę. B.N.: Dziękuję.
Rozmawiał: Krzysztof Biłka