W hali pod Dębowcem kibice byli świadkami bardzo emocjonującego starcia beniaminków PlusLigi. Apogeum nastąpiło w decydującymi, piątym secie.

bbts bb

Pierwsza partia sobotniego spotkania nie potwierdziła obaw w stosunku do zespołu z Radomia. To BBTS panował na parkiecie, co jednak w dużej mierze jest zasługą dobrej postawy bielszczan. Dużą skutecznością wykazywali się skrzydłowi BBTS-u, a gdy błąd popełnił najskuteczniej punktujący w całej lidze Wytze Kooistra, przerwa techniczna nastąpiła przy prowadzeniu 8:6 miejscowych. Od tego momentu bielscy siatkarze dystans punktowy budowali, by wreszcie przy świetnej zagrywce Michała Błońskiego „odjechać” na 23:12! Wystarczyło to do idealnego otwarcia spotkania beniaminków.

Na korzyść BBTS-u rozpoczęła się i kolejna odsłona, bo po asie serwisowym Jose Luisa Gonzaleza gospodarze mieli w zapasie trzy „oczka” (6:3). Niebawem, po kolejnym zbiciu Bartosza Bućko, było już 12:6 dla ekipy z Bielska-Białej, a tym samym coraz bliżej... zdobyczy punktowej. Gdy tylko goście próbowali odrabiać straty i notowali momenty lepszej gry, natychmiast odpowiadali podopieczni Janusza Bułkowskiego. Sporo krzywdy rywalom robili zagrywką, nie mieli również problemów ze sforsowaniem bloku radomian. I tego seta wygrali bezdyskusyjnie 25:20.

Przyjezdni z lepszym nastawieniem wyszli na parkiet po 10-minutowej pauzie. Kiedy wreszcie udało się im zatrzymać często punktującego Gonzaleza, nieznacznie prowadzili na obowiązkowej przerwie (8:7). W kolejnym ataku Argentyńczyk wyrzucił piłkę poza boisko i Cerrad Czarni odskoczył na dwa punkty, co ciekawe po raz... pierwszy tego dnia. Na domiar złego zagrywką „wstrzelił się” środkowy radomskiej drużyny Jozef Piovarci, dając swojemu zespołowi sporą zaliczkę (15:10). Zainicjowało to „dobijanie” bielszczan, w dużej mierze rezerwowych desygnowanych na boisko przez szkoleniowca.

Wiele wskazywało, że rozstrzygnięcie może nastąpić w tie-breaku, którego z kolei uniknąć chcieli gospodarze. Czwartą partię zaczęli obiecująco utrzymując punktowy kontakt z ekipą Czarnych, ale to goście przed techniczną przerwą wygrali o dwie akcje więcej. Kolejna pauza to nieznacznie lepsza sytuacja BBTS-u. Cóż z tego, skoro bielszczanie fatalnie rozstrzygnęli decydujące akcje seta. Mylili się w każdym elemencie, rażąc przede wszystkim nieporadnością „na siatce”, i przegrali do 20.

A w ostatecznej rozgrywce czas dla bezradnego BBTS-u trener miejscowych wziął już przy 3:0 dla radomian (w tym dla bloki na skrzydłach) oraz przy... 5:0 (kolejny blok i as serwisowy Bartłomieja Neroja). Z „nakręconymi” siatkarzami Cerradu było wówczas niezwykle trudno o finisz skuteczny. Tym niemniej BBTS walkę podjął. Po fenomenalnej zagrywce Tomasza Kalembki zrobiło się 8:7 dla przyjezdnych, a za moment wyrównanie dał pojedynczy blok Martina Vlka. „Czapy” rozdali także Bartosz Buniak i Kamil Kwasowski, co dało bielszczanom prowadzenie 12:9! Podenerwowani rywale mylili się i BBTS miał do wykorzystania aż cztery meczowe piłki. Sfinalizować udało się dopiero ostatnią z nich – atakiem Gonzaleza, MVP sobotniej konfrontacji!

BBTS Bielsko-Biała – Cerrad Czarni Radom  3:2  (25:16, 25:20, 15:25, 20:25, 15:13)

BBTS: Fijałek, Kalembka, Buniak, Bućko, Błoński, Gonzalez, Swaczyna (libero) oraz Kwasowski, Kokociński, Vlk, Akimienka, Stojković Trener: Bułkowski