Być może losy spotkania z MKS-em Będzin ułożyłyby się dla bielszczan korzystniej, gdyby wyrwali gospodarzom premierowego seta. Przyznać jednak trzeba, że miejscowi sami skomplikowali sobie sytuację marnując komfortowe prowadzenie – 20:15, czy nawet 24:21. A w emocjonującej, ponad 40-minutowej walce na przewagi ponownie to bielski zespół presji finalnie nie wytrzymał.

Pozostałe odsłony sobotniej konfrontacji były jednostronne. W drugim secie będzinianie na finiszu rozmontowali przeciwnika, marzenia o wyrównaniu wybijając mu „czapami”, m.in. byłego siatkarza BBTS-u Bartłomieja Grzechnika. Skuteczność odnalazł również przyjmujący Marcin Waliński, któremu kroku dotrzymywał wśród gości jedynie Piotr Łukasik. Set trzeci to niemoc ekipy MKS-u i wreszcie konsekwentna postawa podopiecznych Rastislava Chudika. Kolejną partię bielszczanie zaczęli jednak fatalnie, do 8. punktu będzinian popełniając kilka prostych błędów własnych. Rękawicy od stanu 8:4 już nie podjęli.

Dla zamykającego tabelę i zbliżającego się nieuchronnie do I ligi BBTS-u to już porażka numer 9. w obecnych rozgrywkach. Tak katastrofalnego startu nie miał żaden zespół Plus Ligi w przeszłości, co gorsza rekord „czerwona latarnia” śrubuje z niebywałą konsekwencją.

MKS Będzin – BBTS Bielsko-Biała 3:1 (37:35, 25:19, 21:25, 25:17)

BBTS:
Maciończyk, Tarasow, Łukasik, Krikun, Cedzyński, Gaca, Marek (libero) oraz Czauderna (libero), Peacock, Piotrowski, Bucki, Janeczek, Siek
Trener: Chudik