Krzysztof Bąk (trener GLKS Wilkowice): Nie było to porywające widowisko. Widać było, że jedna i druga strona nie miała dużo styczności z naturalnym boiskiem. Ale takie są już pierwsze wiosenne mecze, zawsze w nich sporo niewiadomych. Co do samego meczu, mieliśmy do momentu zdobycia kilka okazji bramkowych, lecz mecz tak naprawdę się otworzył w ostatnim kwadransie. Warto jednak zaznaczyć, że kończyliśmy mecz z 4 zawodnikami z rocznika 2006. Cieszy to tym bardziej, że wiemy, iż nie jest łatwo wejść do seniorskiej piłki. Będziemy mieć pożytek z tej młodzieży, ale pracowaliśmy na to latami. 

 

Jakub Kubica (trener Rotuz Bronów): Nie powiem, że poziom meczu był słaby, ale widać było u nas zderzenie związane z przejściem ze sztucznej na naturalną nawierzchnię. Obie ekipy miały swój pomysł na to spotkanie i było ono toczone na zasadzie, kto strzeli wygrywa - ta sztuka powiodła się GLKS-owi. My zagraliśmy na 50 procent swojego potencjału. Szczególnie w ofensywie, gdzie momentami brakowało nam więcej wyrachowania i zimnej krwi.