
Beniaminek mocno się postawił
Zdecydowanym faworytem meczu w Złatnej byli goście z Cieszyna. Przyjezdni osiągnęli swój cel, ale sukces nie przyszedł im łatwo.
Zarówno Muńcuł Ujsoły, jak i Piast Cieszyn to drużyny świadome tego, co spotka je w przyszłym sezonie. Mianowicie, gospodarze będą walczyć w żywieckiej A-klasie, a przyjezdni będą kontynuować grę na poziomie „okręgówki”. Mimo tejże pewności mecz nie miał „wakacyjnej atmosfery”.
O dziwo, to miejscowi prowadzili grę i dyktowali jej warunki. Próbowali na wszelkie sposoby zdobyć premierowego gola i dać satysfakcję kibicom zgromadzonym na trybunach. Mimo to pierwsza połowa spotkania stała pod znakiem nietypowej sytuacji, w której Piast otworzył wynik spotkania. W 33. minucie sytuację sam na sam zmarnował Karol Rozmus, a podopieczni Kamila Sornata wyekspediowali piłkę poza swoje pole karne. O dziwo, tym samym stworzyli sobie świetną okazję, w której niezdecydowanie Piotra Kręcichwosta wykorzystał Tomasz Szyper, kierując futbolówkę do pustej bramki.
Po zmianie stron Muńcuł potwierdził swoją dobrą grę 2 golami, a skuteczność odnalazł Rozmus. Najpierw wyrównał w 52. minucie, a następnie w 73. minucie pokonał Damiana Ferfeckiego strzałami głową i w Złatnej zanosiło się na sensację. Co więcej, wcześniej dogodnych sytuacji nie wykorzystał Patryk Teter i Arsenii Krysko. Wynik meczu wyraźnie podrażnił Ireneusza Jelenia. Były reprezentant Polski wziął sprawy w swoje ręce i minutę po stracie gola wyrównał stan meczu, wykorzystując nieporozumienie w szeregach defensywnych gospodarzy. W 83. minucie wykończył zaś kombinacyjną akcję całej drużyny i tym samy zapewnił swojemu klubowi zwycięstwo.
– Jak w żadnym innym meczu zasługiwaliśmy na zwycięstwo. Piast miał jednak w swoich szeregach Ireneusza Jelenia, a jego doświadczenie i klasa piłkarska przesądziły o wyniku spotkania – podsumował Piotr Motyka, szkoleniowiec Muńcoła.