Beniaminek konkurenta się nie przestraszył i to było kluczem do sprawienia mu nie lada problemów. – Bardzo chcemy na dłużej zadomowić się w IV lidze. Z meczu na mecz czujemy się coraz pewniej, stając się solidną marką na tym poziomie rozgrywek – zauważa Seweryn Kosiec, trener Orła.

Wprawdzie w 32. minucie niedzielnej batalii to Unia dokonała otwarcia wyniku, korzystając na pomyłkach miejscowych i rzucie rożnym. Ale już wcześniej to po stronie ekipy z Łękawicy były bramkowe okazje, by wspomnieć słupek po zagraniu Szymona Byrtka. Przed przerwą Orzeł zdołał doprowadzić do wyrównania. Podanie Marcina Osmałka do Sz.Byrtka niefortunnie przeciął Piotr Dudzik, po czym piłka zakończyła swą drogę w siatce. Wydarzenie to miało niejako znaczenie kluczowe, bo po powrocie na boisko gospodarze przejęli inicjatywę całkowicie niepodzielnie.

Po kilku minutach od startu drugiej połowy łękawiczanie zdobyli zasłużone prowadzenie. Osmałek znów dokładnie asystował, a w sytuacji sam na sam egzekucji dokonał Robert Mrózek. Ten sam zawodnik rezultat spotkania ustalił, obsłużony tym razem w 76. minucie przez Sz.Byrtka. Wynik 3:1 to z punktu widzenia faworyzowanych gości... najmniejszy wymiar kary. Kibice w Łękawicy przecierali oczy ze zdumienia, gdy „dwusetki” marnowali Rafał Hałat i Osmałek – obaj z bliska nie potrafiący skierować futbolówki do „prostokąta”.

– Zagraliśmy bardzo dobry mecz i zwłaszcza po przerwie całkowicie zdominowaliśmy dotychczasowego lidera. Zasługuje to w naszym odczuciu na szacunek – komentuje trener triumfującego Orła, który z 13 „oczkami” na koncie przesunął się już na 6. pozycję w tabeli.