Wszystkie zdarzenia kluczowe dla derbów miały miejsce przed przerwą. W 24. minucie cieszyli się gospodarze. Damian Ścibor zagrał prostopadłą piłkę w kierunku Rafała Adamka, który bezwzględnie wykorzystał pomyłkę rywala. Ustronianie ani myśleli stratą gola się przejmować i w 37. minucie doprowadzili do remisu. Po centrze z rzutu wolnego pojedynek z Michałem Pszczółką wygrał Kamil Turoń, uderzenie zostało sparowane przez Wojciecha Maciejowskiego, ale dobitka głową już utracie bramki przez Tempo nie zapobiegła. Kiedy zanosiło się na przerwę przy rozejmie, ekipa z Puńcowa raz jeszcze znalazła sposób na defensywę Kuźni. Gol na 2:1 to konsekwencja akcji dobrze przygotowanej, bo po dłuższym czasie operowania futbolówką z lewej flanki Tomasz Stasiak podał do Jakuba Legierskiego, który po przyjęciu pokonał Michała Skocza.

Przewaga beniaminka na półmetku niedzielnego starcia nie była na tyle klarowna, aby rozstrzygać o jego końcowym triumfie. Tym bardziej, że Kuźnia po pauzie częściej operowała piłką i szukała właściwego momentu, by wyrównać. Ten wobec solidnej postawy Tempa „w tyłach” się nie nadarzył. Za to puńcowianie uruchomili kilka kontr, które mogły zapewnić im większy komfort w końcowej fazie potyczki. W 53. minucie Legierski zdecydował się na strzał, który obronił Skocz, a mógł w tej sytuacji podawać do lepiej ustawionego Damiana Szczęsnego. Na odnotowanie zasługuje też ofensywna aktywność R. Adamka, który jednak celownika w tej części nastawionego dobrze nie miał. W nerwowych ostatnich minutach, gdy gra zgodnie z derbowym charakterem meczu zaostrzyła się, gospodarze dowieźli punktowe łupy i zbliżyli się w tabeli do zespołów ścisłej „szpicy” IV ligi śląskiej, grupy 2.

– Bylibyśmy pewnie spokojniejsi podwyższając prowadzenie w trakcie drugiej połowy. Nie zrobiliśmy tego, ale równocześnie dobrze radziliśmy sobie w defensywie, sięgając po zwycięstwo zasłużone – klaruje trener Pszczółka.