"Goczały" w meczu z BKS-em pokazały, iż będą znaczącą siłą w Lidze Okręgowej Bielsko-Tyskiej. Zespół LKS-u stanowi zbalansowane połączenie młodzieńczej werwy z doświadczeniem. To bardzo dobrze zdało egzamin w dzisiejszym meczu. Bialska Stal po dobrych meczach w pucharze musiała uznać wyższość beniaminka, który do Bielska-Białej przyjechał bardzo pewny siebie. 

 

 

Od pierwszego gwizdka sędziego rezerwy LKS-u postawiły na wysoki pressing, z czym defensywa BKS-u miała problemy. W 14. minucie na przeszkodzie gościom stanął dobrze interweniujący Jan Syc. Bramkarz bialskiej Stali był jednak 60 sekund później bezradny, gdy zawodnik LKS-u celnie przymierzył zza "16". Beniaminek Ligi Okręgowej Bielsko-Tyskiej na tym nie zamierzał poprzestać i w 22. minucie było już 2:0. Przyjezdni przytomnie odnaleźli się w zamieszaniu pod polem karnym BKS-u. Czerwono-żółto-zieloni nawiązali jednak walkę. W 32. minucie Marcel Mieszczak z bliskiej odległości ulokował piłkę w siatce głową, po świetnym dośrodkowaniu Patryka Tyrny. 

 

Zdobyta bramka dawała kibicom bialskiej Stali nadzieję, iż ich ulubieńcy odwrócą losy meczu. Tak się jednak niestało. Zespół z Goczałkowic po zmianie stron mądrze kontrolował przebieg meczu, nie dopuszczając gospodarzy do klarownych sytuacji bramkowych, prócz pojedynczych prób Dawida Zielińskiego czy M. Mieszczak. Beniaminek w 87. minucie ustalił wynik spotkania, wykorzystując nieporozumienie w szeregach defensywy BKS-u.