
Piłka nożna - A-klasa
Beskid w tarapatach. Kolejny walkower?
Pierwszy walkower w tym sezonie skoczowskiej A-klasy stał się faktem w poprzedniej kolejce. To następstwo poważnych problemów kadrowych, z jakimi boryka się klub z Brennej.
Drużyna Beskidu tuż przed planowanym spotkaniem 9. kolejki z LKS-em Kończyce Małe została zupełnie zdziesiątkowana. Ledwie kilku zawodników wyraziło gotowość do gry w meczu ligowym, nie było więc możliwości, by rywalizacja boiskowa doszła do skutku. – Poinformowaliśmy rywala i sędziów, na mecz do Kończyc Małych nie wyjechaliśmy ostatecznie. Dlaczego? Wszystko nieszczęśliwie skumulowało się nam, stąd konieczność oddania spotkania walkowerem – klaruje Przemysław Meissner, szkoleniowiec Beskidu.
Jak podkreśla najdłużej pracujący trener w jednym klubie w beskidzkim regionie, sytuacja w Brennej nie rysuje się w pozytywnych barwach. Poza granicę kraju wyjechali w ostatnim czasie Jan Greń, Łukasz Greń, Eugeniusz Matula i Marek Drelich. Kontuzje eliminują z gry Arkadiusza Tarasewicza oraz Dawida Macurę. W miniony weekend dodatkowo kilku zawodników miało w swoich rodzinach wesela, część rozpoczęła zaś studia. – W zasadzie od początku sezonu mamy ogromne kłopoty. Przypomnę, że latem klub opuściło aż 9 piłkarzy. Kadrowo jest więc kiepsko, co gorsza mam poważne obawy, iż sytuacja taka, jak w ten weekend może się powtórzyć – martwi się trener ekipy z Brennej, która na jeszcze jeden walkower może sobie pozwolić bez poważniejszych konsekwencji. – Nie chcemy do tego dopuścić. Zostały cztery kolejki, postaramy się więc sprężyć i zimą pomyśleć o uzupełnieniu składu – dodaje Meissner.
Niezależnie od aspektu personalnego piłkarze Beskidu w a-klasowej stawce prezentują się przyzwoicie, zajmując 9. miejsce w tabeli. – Już w poprzednich sezonach, gdy plasowaliśmy się bezpiecznie w środku stawki, osiągaliśmy wyniki ponad miarę. Teraz tabela również nieco zamazuje obraz tego, co się faktycznie dzieje – zaznacza szkoleniowiec Beskidu, który nie wyklucza również, iż po rundzie jesiennej pożegna się z klubem po nieprzerwanej, 8-letniej pracy z drużyną seniorów.
Nadchodzącej niedzieli Beskid zagra u siebie przeciwko LKS '96 Ochaby. W tym roku czekają go jeszcze dwa starcia wyjazdowe w Bąkowie i Kaczycach, istotne dla układu tabeli a-klasowej w jej dolnych rejonach.

Jak podkreśla najdłużej pracujący trener w jednym klubie w beskidzkim regionie, sytuacja w Brennej nie rysuje się w pozytywnych barwach. Poza granicę kraju wyjechali w ostatnim czasie Jan Greń, Łukasz Greń, Eugeniusz Matula i Marek Drelich. Kontuzje eliminują z gry Arkadiusza Tarasewicza oraz Dawida Macurę. W miniony weekend dodatkowo kilku zawodników miało w swoich rodzinach wesela, część rozpoczęła zaś studia. – W zasadzie od początku sezonu mamy ogromne kłopoty. Przypomnę, że latem klub opuściło aż 9 piłkarzy. Kadrowo jest więc kiepsko, co gorsza mam poważne obawy, iż sytuacja taka, jak w ten weekend może się powtórzyć – martwi się trener ekipy z Brennej, która na jeszcze jeden walkower może sobie pozwolić bez poważniejszych konsekwencji. – Nie chcemy do tego dopuścić. Zostały cztery kolejki, postaramy się więc sprężyć i zimą pomyśleć o uzupełnieniu składu – dodaje Meissner.
Niezależnie od aspektu personalnego piłkarze Beskidu w a-klasowej stawce prezentują się przyzwoicie, zajmując 9. miejsce w tabeli. – Już w poprzednich sezonach, gdy plasowaliśmy się bezpiecznie w środku stawki, osiągaliśmy wyniki ponad miarę. Teraz tabela również nieco zamazuje obraz tego, co się faktycznie dzieje – zaznacza szkoleniowiec Beskidu, który nie wyklucza również, iż po rundzie jesiennej pożegna się z klubem po nieprzerwanej, 8-letniej pracy z drużyną seniorów.
Nadchodzącej niedzieli Beskid zagra u siebie przeciwko LKS '96 Ochaby. W tym roku czekają go jeszcze dwa starcia wyjazdowe w Bąkowie i Kaczycach, istotne dla układu tabeli a-klasowej w jej dolnych rejonach.
