Początkowy fragment spotkania nie dostarczył większych emocji widzom zgromadzonym na popularnej "Górce". BKS cierpliwie konstruował ataki, posiadał optyczną przewagę, ale nie rzucił od razu wszystkiego na jedną "kartę", aby ją udokumentować. W końcu jednak taktyka bialskiej Stali zaowocowała tym, co w futbolu najważniejsze... 

 

W 12. minucie bramkarz gości sparował uderzenie Kamila Dokudowca z rzutu wolnego, lecz przy dobitce z bliskiej odległości Andrija Fedotova był już bez radny. Chwilę później mogło być 2:0, lecz Jakub Pilch nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem. Między 20. a 30. minutą lepszy okres zanotowali zawodnicy ze Studzionki, którzy kilka razy zagrozili defensywie BKS-u, choć nie były to okazje z gatunku stuprocentowych. Przyjezdnym wyraźnie jednak podcięło "skrzydła" trafienie Dokudowca z 41. minuty. Pomocnik Stali sfinalizował dogranie od Dariusza Łosia po tzw. krótkim słupku. Na przerwę gospodarze schodzili z trzybramkową zaliczką po golu Mykoli Markova. 

 

Bialska Stal szybko poszła za ciosem po zmianie stron, przez co przyjezdni zaczęli być tylko tłem dla ofensywnie usposobionych piłkarzy Kamila Sekuły. W 47. minucie Dokudowiec popisał się ładną "solówką" i ponownie fetował trafienie. Bramkarz LKS-u nie miał łatwego dnia. Następnie musiał wyciągać z siatki piłki mocno uderzone przez Pilcha i Tomasza Janika. W 71. minucie Dokudowiec skompletował hat-tricka po tym, jak dobrym podaniem "obsłużył" go Matvei Yevtyschenko. Całość "spuentował" ładnym uderzeniem Łoś, ustalając rezultat na 8:0.