Skoczowianie - zgodnie z planem - zrobili swoją "robotę". Okazję do otworzenia wyniku w 12. minucie miał Jakub Krucek, jednak z bliskiej odległości uderzył nad bramką. Chwil kilka później jednak zawodnik Beskidu zachował zimną krew. Krystian Dudajek podaniem wstecznym "obsłużył" J. Krucka, a ten z okolic 18. metra, efektownie przymierzył w "okienko". Na tym jednak skoczowianie nie poprzestali. W 32. minucie J. Krucek - tym razem - wcielił się w rolę asystenta, dobrze dośrodkowując na głowę Cezarego Ferfeckiego, który ulokował piłkę w siatce. Tuż przed przerwą dobre uderzenie Jakuba Małkowskiego obronił bramkarz Borów.

 

Po zmianie stron goście nieco spuścili z tonu, szczególnie po trafieniu na 3:0. W 55. minucie Wiesław Arast pomylił się przy dośrodkowaniu Małkowskiego i zanotował trafienie samobójcze. Więcej goli w tym meczu nie ujrzeliśmy.

 

Nie było jednak tak, że pietrzykowiczanie byli tylko tłem dla wyżej notowanego rywala. Mieli oni swoje dobre momenty, jednak zawiódł aspekt, który i w poprzednich meczach nie był ich domeną. Chodzi oczywiście o skuteczność. Zaraz na początku meczu dobre sytuacje odnotowali Rafał DurajJakub Sołtysik W 20. minucie nie wykorzystali oni sytuacji sam na sam, następnie w końcówce pierwszej połowy zabrakło zimnej krwi przy uderzeniu z bliskiej odległości Kacprowi Mrowcowi, a tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego zanotowali kolejny przegrany pojedynek "oko w oko". Za każdym razem dobrze jednak interweniował Konrad Krucek i bramkarz Beskidu również zasłużył na słowa pochwały.