Zmobilizowany lider „okręgówki” kolejnej sensacji zapobiegł jednak w sposób bezceremonialny. Już w 5. minucie na strzał z dalszej odległości zdecydował się Michał Szczyrba, interwencja Amadeusza Golika zdała się na nic. Beskid w swoich ofensywnych próbach nie ustąpił i w 33. minucie Szymon Bezeg ponownie „przedziurawił” siatkę beniaminka. Pomocnik skoczowskiego zespołu uczynił to po asyście Mieczysława Sikory. Kiedy tuż po powrocie drużyn na boisko Cezary Ferfecki główkował nie do obrony po dośrodkowaniu Sikory z rzutu rożnego, nikt w Skoczowie nie miał wątpliwości, że gospodarze nie tylko zgarną komplet „oczek”, ale i uczynią to w stylu efektownym. I tak godzinę rywalizacji zaakcentowali ponownie Szczyrba oraz Krzysztof Surawski, dzięki którym Beskid „odjechał” ekipie z Bestwinki na 5:0. Skoczowianie spuścili wówczas nieco z tonu, choć sytuacji bramkowych mieli pod dostatkiem, m.in. nietypowo dla siebie w obecnym sezonie pudłował wprowadzony na murawę w trakcie drugiej części Marcin Jaworzyn.