Mało kto spodziewał się takiego przebiegu meczu z Dankowicach. Gospodarze, którzy kręcą się w okolicach podium, podejmowali ekipę, która marzy o znalezieniu się w pierwszej dziesiątce. Sam trener Artur Bieroński nie krył swojego zaskoczenia po spotkaniu. - Nastawienie było zupełnie inne. Nie wiem jaka tego była przyczyna, sami byliśmy zaskoczeni. Może troszeczkę zlekceważyliśmy przeciwnika i już w szatni wygraliśmy to spotkanie. - mówił po meczu.
 
Sam przebieg meczu również pozostawiał wiele do życzenia. - W pierwszej połowie nic nie chciało wpaść, podobnie jak w ostatnich minutach. Daliśmy szybko strzelić sobie trzy bramki. Za łatwo je potraciliśmy i potem już ciężko było się podnieś. Trzy w pierwszej połowie, potem na początku drugiej od razu czwarta. Staraliśmy się do końca i goniliśmy możliwie dobry wynik. - stwierdził Bieroński. Efektem tej pogoni były trzy gole, a do remisowej kropki nad "i" zabrakło niewiele. - Nie udało się wrzucić tej ostatniej bramki, chociaż były ku temu sytuacje, ciężko je nawet zliczyć. Cięciel miał dwie dogodne, Sadlok i Magiera też mieli swoje okazje, ale nie wyszło. - opowiada szkoleniowiec.
 
Nie dziwi więc, że Bieroński był rozczarowany przebiegiem tego spotkania. - Szkoda bardzo tego meczu, bo liczyliśmy tu na zdecydowanie coś więcej, a nie na porażkę 3:4. Nie ma co się oszukiwać, że wyniki ewidentnie były pod nas. Wygrywając wskoczylibyśmy ex aequo na czwarte miejsce. Niestety tylko na tyle było nas dzisiaj stać, a szkoda. - dodaje na koniec nasz rozmówca.