Strachu sporo napędził beniaminek z Jasienicy walczącej o najwyższe, czwartoligowe cele drużynie z Jastrzębia. Podopieczni Marcina Biskupa byli blisko... Mecz dobrze ułożył się dla gości, którzy już w 11. minucie objęli prowadzenia. Łańcuszek był dość prosty - faul, czerwona kartka dla Piotra Pacholskiego i wykorzystany rzut karny przez Roberta Lapczyka. A potem?- Straciliśmy bramkę na 1:1 po rzucie wolnym. Jeszcze przed przerwą strzeliliśmy gola, ale arbiter go nie uznał. W mojej ocenie nie było spalonego. Absurdalna sytuacja. Mieliśmy swoje okazje po tym wydarzeniu, ale ich nie wykorzystaliśmy – ocenia Marcin Biskup, opiekun jasieniczan. Drzewiarz drugiego gola, w drugiej połowie stracił po stałym fragmencie gry. Dośrodkowaną w pole karne piłkę głową do siatki skierowal Tomasz Kocerba. W 69. minucie goście ponownie wpakowali futbolówkę do "świątyni" Jastrzębia, ale rozjemca gola ponownie nie uznał. Powód? Faul na bramkarzu. - Żal tego meczu. Fajnie graliśmy z czołową drużyną. Mogliśmy powalczyć o remis. Graliśmy dobrze, zabrakło mentalności zwycięzcy – dodaje nasz rozmówca.   GKS Jastrzębie-Zdrój – Drzewiarz Jasienica 2:1 (1:1) 0:1 Lapczyk (11') 1:1 Gorzała (27') 2:1 Kocerba (60') Drzewiarz: Żerdka – Fizek, Foltyn (70' Mrozek), Rac, Lapczyk, Bonk, Sibouih, Radomski, Rucki, Basiura, Romanowicz, Łaciok Trener: Biskup