- Mogliśmy się przybliżyć do utrzymania, a tak sami sobie skomplikowaliśmy życie... W pierwszej połowie mieliśmy sporą przewagę, mogliśmy zamknąć mecz. Po zmianie stron za bardzo się cofnęliśmy, zabrakło też sił w końcówce i rywal to wykorzystał - komentuje Krystian Papatanasiu, szkoleniowiec Błyskawicy. 

 

Bardzo dobrze weszli drogomyślanie w ten mecz. Już na wstępie bramkarz LKS-u musiał zachować czujność przy próbie Bartłomieja Szołtysa. Chwilę później znów golkiper gospodarzy dobrze interweniował - tym razem próbował Vitalii Miklosh. W 22. minucie Błyskawica jednak osiągnęła swój cel i objęła prowadzenie. Krótko rozegrany rzut rożny i wrzutkę Miklosha głową skończył Jakub Węglorz. Napędzeni goście nie zamierzali na tym poprzestać i w 28. minucie było już 2:0, gdy Krzysztof Koczur dobrym podaniem obsłużył B. Szołtysa. 

 

Po zmianie stron swoje reguły gry zaczął narzucać LKS, na co pozwolił zespół z Drogomyśla. W 65. minucie ekipa z Czańca zdobyła bramkę kontakową, gdy Dawid Colik skorzystał na dograniu z boku boiska. Konsekwencja LKS-u została wynagrodzona w doliczonym czasie gry. Na 2:2 wynik ustalił Oleksandr Apanchuk po wcześniejszym sprytnym rozegraniu autu.