
Bo mieli snajpera wyborowego
Pasjonat Dankowice szybko zapomniał o dotkliwej klęsce poniesionej w Cygańskim Lesie minionej środy. Wyjazdowe starcie z Piastem Bieruń Nowy przyniosło pewną zdobycz.
– Wyszliśmy na mecz ofensywnie usposobieni i chcieliśmy szybko zdobyć gola, bo wówczas grałoby się nam łatwiej. Ale ten plan nie do końca się powiódł, bo w 7. minucie po błędzie w ustawieniu naszej linii obrony rywal objął prowadzenie – rozpoczyna komentarz odnoszący się do meczu Artur Bieroński, szkoleniowiec gości z Dankowic. – Odbudowaliśmy się na całe szczęście błyskawicznie. Po oskrzydlającej akcji Szymon Tomala uderzył w poprzeczkę, piłka pozostała w polu gry, a w polu bramkowym mądrze ustawił się Jakub Ogiegło, popisując się skuteczną dobitką – opowiada nasz rozmówca.
Piłkarze Pasjonata zdobyli wówczas przewagę nie tylko w samej optyce gry, ale i sytuacjach strzeleckich. Po dwakroć bramkarza Piasta omal nie zmusił do kapitulacji Wojciech Sadlok. Co się jednak odwlecze... – W 29. minucie golkiper przeciwnika sparował strzał do boku, Krzysztof Łaciak akcję ponowił wrzutką precyzyjną na nogę Marcina Wróbla, który z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki – mówi Bieroński. – Poszliśmy „za ciosem”. Wprawdzie kolejny raz nie poszczęściło się Sadlokowi, a i Adrian Herok w dogodnej sytuacji uderzył nad bramką, ale po bardzo ładnej akcji Wróbla nożycami efektownie pierwszą część zamknął Ogiegło – kontynuuje trener dankowiczan.
Wprawdzie na wstępie rewanżowej połowy goście oddali rywalowi inicjatywę, a konsekwencją był gol stracony w 60. minucie gry, to jednak Pasjonat nie dał sobie wydrzeć korzystnego wyniku. Była 66. minuta, gdy Sadlok z kornera dośrodkował na głowę Ogiegło, który skompletował hat-tricka, pieczętującego sukces zespołu faworyzowanego.
– Cieszy, że odkuliśmy się po kiepskim meczu przeciwko Rekordowi, w znacznej mierze kontrolując przebieg spotkania – stwierdza Bieroński.