SportoweBeskidy.pl: Tak się złożyło, że nietypowo z końcem roku wszyscy żyjemy mundialem. Jak pan ocenia reprezentację Polski w tym turnieju?

Bogusław Walica:
Jak na razie bardzo dobrze, zwłaszcza mając w pamięci nasze ciągłe narzekania, że nic na piłkarskich mistrzostwach nie osiągamy. Dość pięknych porażek. W piłce liczą się zdobywane bramki i punkty, bo to one składają się na końcowy efekt. Od tylu lat nie mieliśmy tak korzystnych rezultatów w imprezie tej rangi i to należy podkreślać. Czy ktoś po latach pamięta, w jaki sposób choćby Włosi zdobywali mistrzostwo?

SportoweBeskidy.pl: Kiedy rozmawialiśmy na półmetku poprzedniego sezonu mówił pan jako prezes podokręgu o potrzebie klubu, który w regionie jego oddziaływania będzie liderem. Jesień w IV lidze była bardzo trudna dla zespołów „waszych”, a więc z Ustronia i Drogomyśla.

B.W.:
Obawiam się, że długo możemy jeszcze poczekać na klub, który grał będzie w III lidze, albo i wyżej. Regionu na to nie stać tym bardziej w obecnej sytuacji. W przypadku Błyskawicy widać, że przeskok z „okręgówki” jest spory. Na ogół beniaminkowie mają kłopoty z utrzymaniem tuż po awansie, ale my jako liga łącząca podokręgi skoczowski i żywiecki nie wypadamy na tym polu jakoś szczególnie źle. Nie tak dawno do IV ligi awansował Orzeł Łękawica, który na dłużej się zdołał zadomowić. Poziom jest bardzo wyrównany, a wyjątkiem mogą okazać się kluby, które mają mocnych sponsorów i stać je na sprowadzenie doświadczonych zawodników. Kuźnia Ustroń to trochę inny przypadek. Potrzeba moim zdaniem stabilizacji, bo głębokie zmiany w kadrze i sztabie trenerskim odbijają się na wynikach.

Patrzmy jednak również na młodzież. Tej naprawdę utalentowanej w naszym regionie nie brakuje. Ważne, aby tych zawodników odpowiednio kierować wyżej do silnych drużyn. Tylko wtedy mogą się rozwijać, co też docelowo przysłuży się samym klubom ich wychowującym.

SportoweBeskidy.pl: Ostatnim akcentem jesieni był zacięty finał Pucharu Polski. Emocje, jakich dostarczyli piłkarze Tempa Puńców i Beskidu Skoczów pozwoliły chyba zapomnieć o tym, co wydarzyło się rok wcześniej, gdy finałowego meczu się nie doczekaliśmy.

B.W.:
Może nie do końca zapomnieć, bo jakieś animozje między klubami pozostały, ale walka na boisku była rzeczywiście świetna. Przyjemnie się ten finał oglądało, bo były w nim emocje, zwroty akcji, a więc coś, co kibiców cieszy. To też pokazuje, że warto w pucharowej rywalizacji brać udział. Dzięki takim meczom może on zyskiwać rangę, którą puchar kiedyś miał.
 


 

SportoweBeskidy.pl: W trakcie minionej jesieni pojawił się poważny problem w B-klasie. Wycofanie „dwójki” Olzy Pogwizdów w jakimś sensie storpedowało i tak już okrojoną liczebnie ligę. Możecie coś z tym fantem zrobić na przyszłość?

B.W.:
Niestety nie za wiele. Zachęcamy kluby do zgłaszania swoich drużyn, bo też w ostatnich latach zaobserwowaliśmy, że kilka ekip z rozgrywek ligowych niestety zniknęło. Powtarzam na każdym spotkaniu, na którym jestem w środowisku klubów, że tam, gdzie w pewnym momencie zabrakło działaczy, coś się w końcu wypaliło. A wrócić do tego, co było nie jest później łatwo. Fakt jest taki, że włącznie w IV lidze i „okręgówce” nigdy nie mieliśmy aż tylu drużyn z podokręgu skoczowskiego, co z kolei rzutuje na niższe szczeble.

Wracając do tematu Olzy prezes klubu zwracał uwagę, że z ponad 30 zawodników do gry w szybkim czasie większość się wykruszyła i kontynuowanie rywalizacji w B-klasie przy posiadaniu także a-klasowego zespołu nie było możliwe.


SportoweBeskidy.pl: Może więc kara za wycofywanie drużyny w trakcie sezonu powinna być bardziej dotkliwa? Albo w jakimś stopniu rzutować na kolejne rozgrywki?

B.W.:
Nikomu nie możemy zabronić zgłaszania swoich drużyn, natomiast apelujemy o to, aby dobrze się zastanowić przed ostateczną decyzją i robić to rozważnie. Później rozbija to rozgrywki i kłopot ma cała reszta klubów w danej lidze. Ta świadomość jest bardzo istotna. Podobnie rzecz ma się z karami finansowymi. Mandaty też są coraz wyższe, a nie oznacza to wcale, że wykroczenia nagle zniknęły. Chyba jednak nie tędy droga. Tak się złożyło, że mamy aktualnie więcej „dwójek” w B-klasie, ale to też nie jest stan, który musi się utrzymać. Przypomnę, że mówimy o graniu na poziomie amatorskim.

SportoweBeskidy.pl: A temat kwietniowego startu „okręgówki” po długim okresie przygotowawczym? Docierają do nas głosy z samych klubów i mówienie o niezadowoleniu jest określeniem najmożliwiej delikatnym...

B.W.:
Nie chciałbym tu się za bardzo wtrącać, ponieważ w tym sezonie to nie my jako Podokręg Skoczów jesteśmy organem prowadzącym ligę okręgową. Wiem, że taka decyzja zapadła przede wszystkim ze względu na warunki, jakie wczesną wiosną panują na Żywiecczyźnie, natomiast w szczegóły wchodzić nie zamierzam.

SportoweBeskidy.pl: Wiele wskazuje na to, że awans do IV ligi uzyska Tempo Puńców. Podziela pan taką opinię?

B.W.:
Jesteśmy na półmetku rozgrywek, a piłka nożna cechuje się swoją nieprzewidywalnością. Z racji pełnionej funkcji szczególnie kibicuję klubom z naszego regionu. Na dziś liderem jest Tempo, ale czy tak pozostanie? Są też inni kandydaci do awansu, którzy na pewno nie odpuszczą. Wszystkim życzę dużo emocji na boiskach podczas rundy wiosennej. Kibice będą mieli na co popatrzeć.