W meczu z Sandecją po raz pierwszy w wyjściowym składzie wystąpił Ezequiel Bonifacio. Ponadto do pierwszej jedenastki powrócił Mathieu Scalet. Szkoleniowiec Podbeskidzia nie mógł jednak skorzystać z Kamila Bilińskiego. Napastnik wciąż odbywa zawieszenie za czerwoną kartkę i nie ma co ukrywać - jego brak był bardzo widoczny. 

 

Podbeskidzie było blisko trafienia zaraz na początku meczu. Goku Roman w dogodnej sytuacji "ostemplował" jedynie poprzeczkę. Chwilę później o gola mógł się pokusić Dominik Frelek, lecz jego strzał obronił Dawid Pietraszkiewicz. Po dobrym początku nadeszła jednak 19. minuta, która miała istotny wpływ na losy meczu. Wówczas to drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką ukarany został Michał Janota. To dodało gościom odwagi, która została udokumentowana tuż przed końcem premierowej odsłony gry. Tomasz Boczek wpierw został zatrzymany przez Martina Polacka, lecz wobec dobitki golkiper Podbeskidzia był już bezradny. 

 

Po zmianie stron Górale ambitnie, mimo gry w osłabieniu, napierali na bramkę rywali. Swoje okazję mieli m.in.: Scalet, Giorgi Merebashvili czy Bonifacio. Bramka Sandecji była dziś jednak "zaczarowana" i bielszczanie musieli pogodzić się z porażką.