Przywołane w tytule oblicze doskonale oddaje poziom, jaki na wstępie obecnego sezonu Futsal Ekstraklasy demonstrują "rekordziści". Goli swoim rywalom aplikują sporo, co jednocześnie w zupełności wystarcza, aby za każdym razem gromadzić punkty w maksymalnej ilości.

Potyczka w Lesznej od tego scenariusza nie odbiegła. Trudno jednak, aby było inaczej, skoro już po 10. minutach rywalizacji dystans między zespołami był cokolwiek znaczący. Najpierw Matheus dograł do Michała Marka, który po widowiskowym obrocie zaskoczył golkipera miejscowych. Brazylijczyk koledze pozazdrościł i w 8. minucie sam trafił do siatki po asyście Jana Korpeli z rzutu rożnego. Wreszcie też solowy rajd Artura Popławskiego ustawił przeciwnika w odpowiednim szeregu.
 


Między 17. a 22. minutą spotkania lesznianie zanotowali swój najlepszy fragment. Bramka Jakuba Kąkola zmniejszyła rozmiary strat przed przerwą, zaś "dwupak" eks-bielszczanina Douglasa w odstępie kilkunastu sekund sprawił, że przy rezultacie 4:3 dla Rekordu odżyły wśród gospodarzy nadzieje na sprawienie niespodzianki. Kapitalna przewrotka Pawła Budniaka z 27. minuty ponownie przywróciła ekipie z Cygańskiego Lasu pewności godnej lidera rozgrywek, a kolejne tego dnia bramki - Marka dobijającego strzał Mikołaja Zastawnika w słupek, oraz Budniaka po przechwycie do opuszczonej "świątyni", klarownie wskazały lepszą drużynę.